Według korespondenta "WSJ" w Warszawie wtorkowa wizyta niemieckiej kanclerz Angeli Merkel w polskiej stolicy to "ważny moment dla obu państw i dla całej Europy". Nowojorski dziennik pisze, że od objęcia władzy przez PiS w październiku 2015 roku "polski rząd wciąż jest dla Unii Europejskiej solą w oku". Gazeta zauważa, że choć polski rząd przyjął "konfrontacyjną postawę" m.in. w kwestii relokacji uchodźców w krajach Wspólnoty, a Komisja Europejska skrytykowała sytuację wokół Trybunału Konstytucyjnego, uruchomiła wobec Polski procedurę praworządności i Warszawie grożą restrykcje, Polska ma dobre powody, by dążyć do resetu w stosunkach z Brukselą.
"Pierwszy (powód) dotyczy bezpieczeństwa narodowego od momentu wejścia Donalda Trumpa do Białego Domu. Polscy ministrowie i urzędnicy najbardziej obawiają się porozumienia Trumpa z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w sprawie Ukrainy, które zmusiłoby rząd w Kijowie do odzyskania rejonu Donbasu na warunkach dających Moskwie kontrolę nad polityką tego kraju i doprowadziłoby do niestabilności na wschodniej granicy Polski" - czytamy w artykule. Autor dodaje, że Warszawa obawia się, iż "najnowszy nagły wzrost przemocy na wschodzie Ukrainy to zagrywka Putina mająca na celu rozpoczęcie negocjacji z Trumpem".
"W Warszawie również rosną obawy, że Rosja (...) może użyć swoich wpływów wobec rosyjskiej mniejszości w krajach bałtyckich, by dalej destabilizować region. Polscy ministrowie starają się ustalić - dotychczas bez powodzenia - gdzie Trump umieści granicę wpływów USA w regionie oraz czy (ten obszar) obejmie Polskę" - pisze korespondent "WSJ".
Zdaniem gazety są również powody ekonomiczne, dla których Warszawa mogłaby chcieć odnowienia relacji z Brukselą. Program 500 Plus oraz obniżenie wieku emerytalnego "zrodziło pytania o sposób sfinansowania tych rozwiązań, w szczególności po znacznym spadku tempa wzrostu gospodarczego w 2016 r. do 2,7 proc., w porównaniu do oczekiwanych 3,5 proc., w dużej mierze z powodu spowolnienia inwestycji". W artykule podkreślono, iż "niejasne jest, w jakim stopniu spowolnienie to odzwierciedla obawy dotyczące działań polskiego rządu".
Wicepremier Mateusz Morawiecki ma "ambitny plan zwiększenia długoterminowego potencjału wzrostu (...) poprzez zwiększenie wsparcia dla małych i średnich przedsiębiorstw, częściowo wymagając od zagranicznych inwestorów płacenia w Polsce większych podatków" - podkreśla "WSJ". Dziennik zastrzega, że wicepremier jest jednocześnie świadomy, iż "Polska wciąż jest w dużym stopniu zależna od zagranicznych inwestycji". W tym kontekście autor tekstu zwraca uwagę, że ważne jest przywrócenie Polsce reputacji kraju o "silnych instytucjach i przewidywalnym procesie podejmowania decyzji".
"Wizyta Merkel jest okazją dla Polski, by rozpocząć proces resetu w relacjach z UE - pisze nowojorski dziennik. - Niemcy zdecydowanie są największym inwestorem w Polsce i głównym sojusznikiem w polskich staraniach, by przekonać USA i pozostałych partnerów europejskich do przyjęcia twardego stanowiska wobec rosyjskiego rewizjonizmu w Europie Zachodniej". Autor zaznacza jednak, że "jest mało powodów, by stwierdzić, iż Warszawa jest gotowa na ustąpienie w dwóch głównych nierozstrzygniętych kwestiach spornych", czyli relokacji uchodźców oraz "sporu z Brukselą dotyczącego praworządności" w Polsce.
Polscy "ministrowie przyznają, że rząd być może działał niezręcznie, jeśli chodzi o sposób wprowadzania zmian, ale nie zrobił nic nielegalnego lub co nie byłoby praktyką stosowaną w innych zachodnich demokracjach. Nawet niektórzy krytycy (władz w Warszawie) przyznają, że choć program rządu prowadzi do radykalnych zmian, a niektóre jego działania osłabiły mechanizmy kontroli i zachowania równowagi sił, polska demokracja wciąż ma się dobrze" - pisze dziennik.
"W każdy razie Warszawa będzie miała nadzieję, że Merkel będzie skłonna zbagatelizować obie sprawy w imię szerszych priorytetów strategicznych. A czy pozostali partnerzy z UE są do tego skłonni, to już zupełnie inna sprawa" - konkluduje korespondent "WSJ".