W tym roku liczba piwoszy przekroczyła 6 milionów. Tyle ludzi żyje w największych światowych metropoliach. Dlatego pełne ręce roboty miały służby medyczne. Sanitariusze musieli zaopiekować się 565 osobami. Głównie "pijanymi w trupa".
Pierwszej pomocy udzielono blisko ośmiu tysiącom osób. Zdaniem Bawarskiego Czerwonego Krzyża, tegoroczny Oktoberfest przebiegł jednak "w miarę spokojnie", jeśli nie liczyć wielu ran ciętych i kłutych. Najpoważniejszy incydent wydarzył się tydzień temu, gdy dwóch Albańczyków pchnęło nożem włoskiego studenta, poważnie go raniąc.
Ulubioną pamiątką uczestników festynu były litrowe kufle, w których tradycyjnie podawano piwo. Aby zapobiec ich wynoszeniu, organizatorzy powołali specjalną grupę interwencyjną. Pracownicy odebrali gościom 200 tys. przemycanych kufli.
Nadmiar alkoholu powoduje czasami zaburzenia pamięci. Dlatego goście festynu zgubili w tym roku 50 dzieci, które zostały jednak - wcześniej czy później - odebrane przez rodziców bądź opiekunów z biura osób i rzeczy znalezionych.
Gorzej było ze zgubionymi sztucznymi szczękami. Do tej pory z czterech znalezionych na błoniach odebrano tylko jedną. Wśród przedmiotów poszukujących właściciela jest też wózek inwalidzki, halka oraz wiele portfeli i kart bankomatowych.
Największe na świecie święto amatorów piwa, nawiązujące do XIX-wiecznej tradycji, odbyło się na monachijskich błoniach Theresienwiese po raz 174.