Swoich przedstawicieli nie wyśle ani Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka, ani Zgromadzenie Parlamentarne OBWE. Organizacja tłumaczy, że nie mogła zaakceptować warunków postawionych przez rosyjskie władze.
"Odpowiadamy za wypełnienie naszego mandatu przed 56 państwami, a Federacja Rosyjska stworzyła ograniczenia, które nie sprzyjają obserwacji wyborów" - tłumaczy przedstawiciel OBWE.
A Rosja zapowiedziała, że przyjmie obserwatorów, ale dopiero, kiedy OBWE wprowadzi zaproponowane przez nią reformy dotyczące nadzorowania wyborów.
Popierający Kreml politolog Gleb Pawłowski wietrzy podstęp. Skoro Europa nie wysyła swoich obserwatorów na wybory do Rosji, to z pewnością natychmiast uzna je za niedemokratyczne i nielegalne. "Ten plan może być nastawiony na osłabienie nowego prezydenta już na starcie jego działalności" - wieszczy Pawłowski.