"To, co tam widziałem, to wojna" - powiedział TVN24 jeden z ewakuowanych już na lotnisku Okęcie. "Wszędzie była panika. Wsziędzie były wozy opancerzone" - mówił młody człowiek. "Widzieliśmy maszerujących żołnierzy. Wozili broń" - relacjonowala kobieta, która znalazła się w grupie około 90 osób zabranych do Polski.
Ludzi są zaniepokojeni o tych, którzy zostali w Gruzji i opowiadają o uczuciach związanych z ucieczką. "Mam trójkę dzieci i moim obowiązkiem było wydostać się stamtąd" - mówiła kobieta.
"Rosjanie niszczą mój kraj. Błagam, niech Polska i w ogóle świat powstrzyma ich przed dalszymi działaniami" - apelował z kolei Gruzin polskiego pochodzenia, który wrócił pierwszym transportem do Warszawy.
Do kraju przylecieli nie tylko Polacy, ale również grupa Czechów. Samolot leciał po ewakuowanych do stolicy Armenii Erywania już dwa razy. Za pierwszym razem przyleciało 95 osób, drugim rejsem około 70 osób. Ostatnia grupa Polaków oczekujących w Erywaniu wróci do kraju najprawdopodobniej jeszzce dziś wieczorem.
Wśród osób wylatujących z Erywania byli obywatele polscy na stałe mieszkający w Gruzji, Gruzini polskiego pochodzenia oraz wielu turystów.
Ewakuowani Polacy po dotarciu do Armenii podkreślali, że są bardzo zmęczeni podróżą busami z Gruzji - ich przyjazd do stolicy Armenii opóźnił się o kilka godzin. "Tam trwa regularna wojna" - mówili po przybyciu do Erywania o sytuacji w Gruzji.
"Cieszymy się, że niedługo wrócimy do Polski. Chcieliśmy mieć wspaniałe i egzotyczne wakacje, a najedliśmy się sporo strachu" - opowiadała jedna z turystek, która przyjechała do Tbilisi z narzeczonym.
p