Wstępne ustalenia i relacje pracownic sklepu wskazują, że motorniczy kupował tam alkohol - 4 butelki piwa i co najmniej 3 butelki alkoholu o pojemności dwóch dziesiątych litra. Zarówno piwo, jak i nalewka zostały przy nim znalezione. Jedna z butelek była wypita, a druga opróżniona częściowo - tłumaczy na antenie TVP Info prokurator Krzysztof Kopania. Śledczy przesłuchali bowiem kobiety, sprzedające tamtego dnia w sklepie, znajdującym się przy pętli tramwajowej.

Reklama

>>>Tragiczny wypadek w Łodzi. Pijany motorniczy zabił dwie osoby

Był u nas dwa razy. Za pierwszym razem kupił cztery piwa i trzy ćwiartki wódki - potwierdza na antenie TVN24 właściciel sklepu. Motorniczy pojawił się tam dwa razy - najpierw przed 10, a potem tuż przed wypadkiem, gdy kupił jeszcze jedną butelkę. Ekspedientka nie zauważyła, żeby był pijany. Zachowywał się jak każdy inny klient. To masywny mężczyzna - wyjaśnia szef sklepu. Nie miał żadnego służbowego stroju, nie wiedzieliśmy, że jest motorniczym - dodają pracownicy.