W najbliższym czasie być może monitoring, w przyszłości - przeprowadzka. Dyrekcja warszawskiego ZOO chce odstraszyć nieproszonych gości od wybiegu dla niedźwiedzi przy Trasie W-Z. W niedzielę na ten teren wtargnął młody mężczyzna. Na szczęście wyszedł ze spotkania z drapieżnikiem bez szwanku, ale było o krok od tragedii.

Reklama

Z wybiegu korzystają trzy niedźwiedzice. Dwie z nich mogły rozszarpać intruza. Ten nieodpowiedzialny człowiek miał więcej szczęścia niż rozumu - przyznaje w rozmowie z RDC dyrektor ZOO Andrzej Kruszewicz.

Mężczyzna podszedł do niedźwiedzia i próbował go pogłaskać. Dyrektor warszawskiego ZOO tłumaczy, że niedźwiedź zaatakował intruza w samoobronie, bo gdyby chciał go skrzywdzić to by go skrzywdził. Całe szczęście była to Sabina, a nie Mała, bo gdyby to była Mała to mielibyśmy wypatroszonego człowieka na wybiegu - podkreśla.

Andrzej Kruszewicz jest przeciwny przeprowadzce niedźwiedzi. Wszystkie są już wiekowe i nie chcemy narażać ich na stres związany z przeprowadzką - przyznaje. Niechby tam sobie doczekały swoich dni, a później - oczywiście za zgodą władz miasta - postawilibyśmy pomnik z brązu niedźwiedzia brunatnego - dodał.

Podkreśla, że pomnik by się przydał, bo "niedźwiadki" to od lat miejsce spotkań warszawiaków. Sam kiedyś tam się umawiałem w czasach studenckich, więc niechby już takie miejsce było, ale już z niedźwiedziem z brązu a nie brunatnym - mówi Kruszewicz. Na razie dyrektor zastanawia się nad możliwością umieszczenia wybiegu w oku kamery.

ZOBACZ TAKŻE: Jelenie udają niedźwiedzie i straszą turystów>>>