Śledztwo wszczęto w sprawie przerwania ciąży z naruszeniem warunków ustawowych w sytuacji, gdy "dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej" - poinformował w piątek prok. Michał Dziekański, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Za taki czyn art. 152 par. 3 Kodeksu karnego przewiduje karę od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
Innym wątkiem śledztwa jest nieudzielenie pomocy nowo narodzonemu dziecku. Art. 162 Kk stanowi: "Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3". "Nie popełnia przestępstwa, kto nie udziela pomocy, do której jest konieczne poddanie się zabiegowi lekarskiemu albo w warunkach, w których możliwa jest niezwłoczna pomoc ze strony instytucji lub osoby do tego powołanej" - głosi par. 2 tego artykułu.
Powołując się na charakter sprawy, prok. Dziekański odmówił podania dalszych szczegółów. Dodał jedynie, że czynności procesowe "zaplanowano szeroko". Podkreślił też, że dopiero po zakończeniu postępowania będzie wiadomo, jaka będzie ostateczna kwalifikacja prawna sprawy.
Zawiadomienie złożyła do prokuratury Fundacja SOS Obrony Życia Poczętego. Ks. Ryszard Halwa z rady fundacji mówił PAP, że z informacji, które do fundacji dotarły, wynika, że dziecku nie udzielono pomocy i zmarło.
W szpitalu kontrolę prowadzi Ministerstwo Zdrowia. Wiceszef Jarosław Pinkas informował, że zabezpieczono dokumentację medyczną. - Sprawa jest bardzo skomplikowana - ocenił.
W TVN24 minister zdrowia Konstanty Radziwiłł poinformował w piątek, że nie ma jeszcze ostatecznych wniosków z kontroli. - To, co już wiem na ten temat, to poraża; muszę powiedzieć, że jestem przygnębiony - dodał. Podkreślił, że nie może mówić o szczegółach sprawy.
Nawet gdyby okazało się, że wszystkie procedury są spełnione, to jest pytanie o te procedury - zaznaczył Radziwiłł. - Nawet gdyby się okazało, że tutaj nie doszło do złamania prawa, to ja jestem nadal w szoku i myślę, że nie tylko ja - dodał.
Pytany, czy należy się spodziewać zmiany prawa, tak by nie można było poddawać aborcji dzieci z zespołem Downa, minister odpowiedział, że w resorcie nie toczą się takie prace. - Prawo powinno chronić prawo do życia każdego człowieka - dodał. Przyznał zarazem, że "takie inicjatywy będą się pojawiać".
Także rzecznik praw pacjenta Krystyna Barbara Kozłowska wystąpiła do szpitala o przekazanie wyjaśnień w tej sprawie. - W obecnej chwili oczekujemy na odpowiedź podmiotu leczniczego. W związku z podjęciem w niniejszej sprawie czynności przez organy ścigania wystąpiłam również o informacje do prokuratury - poinformowała PAP.
Dodała, że zwróciła się także do Ministerstwa Zdrowia o przekazanie wyników kontroli Konsultanta Krajowego w dziedzinie położnictwa i ginekologii prof. dr hab. Stanisława Radowickiego oraz o opinię do konsultantów krajowych: w dziedzinie perinatologii i w neonatologii. - Po uzyskaniu i analizie wszystkich ww. informacji rozważę podjęcie dalszych działań w niniejszej sprawie - podkreśliła.