Pogrzeb liderki zespołu Maanam - Kory, czyli Olgi Sipowicz odbył się 8 sierpnia na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. Uroczystość miała świecki charakter – można było usłyszeć m.in. utwory zespołu Maanam.

Oprawę obrzędów skrytykował na Twitterze ks. Sławomir Marek z parafii pw. Najświętszego Serca Jezusowego w Stanowicach. "Samozbawienie. Zamiast krzyża zdjęcie z młodości. Zamiast Salve Regina pioseneczka o niczym. Smutny koniec" – napisał, co bardzo szybko skrytykował ks. Wojciech Lemański.

Reklama

Były proboszcz parafii w Jasienicy nawiązał do wypowiedzi Kory, w których mówiła o tym, że jako dziecko było ofiarą molestowania przez księdza. "Zamilknij klecho. Po tym, jak została przed laty skrzywdzona przez faceta podobnego do ciebie, powinniśmy Bogu dziękować, że zmarła nie zażyczyła sobie, by na jej pogrzeb nie wpuszczano żadnego księdza" – napisał ks. Lemański.

"Nie martw się, była i msza w intencji zmarłej i Salve Regina. Gdybyś miał w sobie odrobinę miłosierdzia - sam byś taką mszę odprawił. A gdybyś miał w głowie choć kilka kropel oleju - milczałby w takiej chwili" - dodał.

Ks. Marek nie czekał z odpowiedzią: "Następny siewca tolerancji, co to zapomniał o Ewangelii Chrystusowej, bo ma swoją dobroludziową..." .

Reklama
Reklama

Do dyskusji włączyli się inni duchowni, opisuje też Gazeta.pl.

"Pierwszy raz spotykam się z tym, że ksiądz księdza wyzywa od "klechów". Na dodatek publicznie. Mam nadzieję, że abp Grzegorz Ryś, u którego posługę ma teraz pełnić ks. Wojciech Lemański, ustosunkuje się do tego, bo jako biskup w Krakowie podkreślał, że wśród księży nie ma równych i równiejszych" - napisał ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Z kolei jezuita Grzegorz Kramer: "Najpierw księża mówią: Kora nie miała nic wspólnego z Kościołem, to nie powinno być katolickiego pogrzebu. Teraz, kiedy on rzeczywiście nie był katolicki, mówi ksiądz: "Samozbawienie. Zamiast krzyża zdjęcie z młodości. Zamiast Salve Regina pioseneczka o niczym. Smutny koniec". Czy my naprawdę nigdy nie zrozumiemy, że takim chamskim zachowaniem nikogo do Chrystusa i Kościoła nie przyciągniemy?".

"Dziś, kiedy czytamy Ewangelię o kobiecie kananejskiej, w której Jezus zobaczył silną wiarę, my (księża) próbujemy ją na siłę wszędzie zabić, bo nie jest wyznawana tak, jak my chcemy. Kobieta kananejska to nie była pobożna Żydówka, a jednak Jezus dostrzegł w niej wiarę. Powołaniem księdza jest dostrzeganie w każdym człowieku wiary, a nie bycie wydawaczem certyfikatorów tejże" - dodał.