Meldunek kpt. Andrzeja Białka dotyczący moździerza wskazuje na przykład na "rysy wewnątrz lufy, mające prawdopodobnie wpływ na tor lotu granató". Ppor. Łukasz B. (jeden z podejrzanych) pisze o "uszkodzeniu w mechanizmie podzespołów" oraz o tym, że doszło do uszkodzenia obejmy dwójnogu i "oderwania optyki od korpusu celownika".
Dwa tygodnie później z tego samego moździerza - według "Wprost" - ostrzelano wioskę w Nangar Khel. Część pocisków trafiła w zabudowania - zginęło osiem osób, w tym kobiety i dzieci.
Oskarżani żołnierze od początku przekonywali, że nie celowali w wioskę, tylko w znajdujące się za nią wzgórze, na którym mieli ukrywać się talibowie. Niestety, pociski z możdzierza trafiły w domy cywilów.
Siedmiu żołnierzy polskiego kontyngentu aresztowano w listopadzie. Sześciu podejrzanym prokuratura zarzuca zabójstwo ludności cywilnej, jednemu - atak na niechroniony obiekt cywilny.