"Myślę, że moje przeczucie, iż przyjdzie mi pożegnać się z ojczyzną, tym razem już bez kolejnego powrotu, niestety spełni się co do joty" - napisał w e-mailu do redakcji DZIENNIKA profesor Aleksander Wolszczan.

Wczoraj "Gazeta Polska" ujawniła, że był on współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa w latach 1973 - 1982. Naukowiec przyjął pseudonim Lange. Zbadaliśmy zawartość teczki i według naszych ustaleń współpracę astronoma trudno uznać za szkodliwą. Mówił głównie o sobie, informował SB o powszechnie znanych zdarzeniach. Po ujawnieniu tych faktów nie chciał udzielać wywiadów, nie udziela się publicznie. Rozesłał jedynie do mediów swoje stanowisko, w którym przyznaje, że nieopatrznie dał się wplątać we współpracę z SB. Z jego słów przebija rozgoryczenie.

Reklama

>>>Wolszczan: Podpisywało się jedno, robiło drugie

Nieznana historia znanego astronoma wywołała wstrząs w świecie polskiej nauki. Sprawę jego kontaktów z komunistycznym kontrwywiadem polecił wyjaśnić profesor Andrzej Radzimiński, rektor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, gdzie astronom jest pełnoetatowym pracownikiem. "Do czasu zakończenia prac zespołu historycznego nie należy się spodziewać żadnych decyzji personalnych związanych z osobą prof. Wolszczana" - mówi Marcin Czyżniewski, rzecznik UMK.

Reklama

Wolszczan do Polski wrócił na początku lat 90. Związał się z toruńskim uniwersytetem, był nawet dyrektorem Centrum Astronomicznego UMK, prowadził wykłady, dzięki swoim międzynarodowym kontaktom załatwiał udział polskich placówek naukowych w budowie nowoczesnego radioteleskopu w RPA. Profesor Andrzej Strobel, wiceszef Centrum Astronomii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, gdzie prof. Wolszczan ma etat, uważa, że jeśli zerwałby kontakty z Polską, wywołałoby to ogromną stratę dla polskiej nauki. "Wolszczan był nadzwyczaj aktywny. Przez wiele lat kierował Centrum Astronomii, wiele robił dla rozwoju polskiej astronomii" - powiedział DZIENNIKOWI profesor Strobel.

Jednak Bogdan Borusewicz, marszałek Senatu i legenda demokratycznej opozycji, uważa, że prof. Wolszczan adresatów swojego żalu powinien poszukać gdzie indziej: "Taka deklaracja mnie zaskakuje. Rozumiałbym gdyby profesor Wolszczan miał pretensje do tych, którzy go w taką sytuację wmanewrowali, czyli aparatu represji oraz systemu komunistycznego, ale nie do Polski, ktora teraz jest już zupełnie innym krajem. Demokratycznym i wolnym" - mówi Borusewicz.