Policjanci zatrzymali mężczyznę w wynajętym mieszkaniu w Katowicach, gdzie miał swoją "pracownię". Znaleziono tam marihuanę wartą 150 tys. zł, wagi do porcjowania narkotyków oraz zgrzewarkę do folii. I oczywiście koci żwirek. Proces "wzbogacania" marihuany był dość skomplikowany - mężczyzna najpierw moczył susz w wannie pełnej wody z cukrem. Potem, gdy trawka trochę przeschła, dosypywał do niej żwir.
Słodka woda działała jak klej. Całość, już ze żwirkiem, mężczyzna suszył, kruszył i paczkował. "W ten sposób oszukał wielu swoich klientów. Towar, który sprzedawał już z kocim żwirkiem, był nawet dwa razy cięższy niż czysty susz" - powiedział DZIENNIKOWI Janusz Jończyk ze śląskiej policji.
Ze znalezionej w katowickim mieszkaniu marihuany mężczyzna mógł wyprodukować ponad siedem tysięcy działek narkotyku. Policjanci przypuszczają, że mężczyzna w ciągu swojej ponad rocznej działalności mógł sprzedać nawet kilkaset tysięcy porcji o wartości ponad miliona złotych.
Policjanci przy okazji zatrzymali jeszcze jednego mężczyznę, który tuż przed aresztowaniem producenta wychodził z jego mieszkania ze świeżo nabytą dużą ilością marihuany. Obu mężczyznom grozi nawet do 10 lat więzienia. Policja nie wyklucza kolejnych zatrzymań w tej sprawie.