Jacek Żakowski stwierdza, że odpowiedzią polskiego rządu na ataki na Polaków w Wielkiej Brytanii było wysłanie na Wyspy dwóch ważnych ministrów - szefów MSW i MSZ. - Kiedy z bardzo podobnych szowinistycznych pobudek ludzie (...) są bici przez polskich bandytów w Polce, polscy ministrowie nigdzie się nie udają - komentuje.
Odnosi się w ten sposób do pobicia profesora Uniwersytetu Warszawskiego, który rozmawiał w tramwaju z kolegą Niemcem po niemiecku. Sugeruje, że naturalną reakcją powinno być wystąpienie szefa MSZ i potępienie tego rodzaju ataku.
- Tolerowane przez władzę bicie za mówienie w Polsce po niemiecku (lub w innym języku) lustrzanie odje się za granicą biciem za mówienie po polsku. Niemiecka ksenofobia też ma swoich wariatów, których uruchomią doniesienia z Polski - przekonuje Żakowski w "Gazecie Wyborczej".
Jego zdaniem postawa rządzących może doprowadzić do sytuacji, że zagrożeni staną się Polacy za granicą. - Wystarczy, że jakiś Anglik zostanie tu pobity. A o to nietrudno -dorzuca publicysta. I apeluje do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego o reakcję na przemoc i zlecenie tego samego jego podwładnym. - Teraz. Zanim spirala przemocy będzie nie do zatrzymania - dodaje.