Poniedziałek, godz. 9.15. Na krakowskie lotnisko w Balicach wjeżdża rządowa limuzyna z Bogdanem Klichem. Wojskowy samolot AN- 28 Bryza już grzeje silniki. Chwilę potem z ministrem obrony na pokładzie odlatuje w kierunku Warszawy.

Reklama

"Pan minister przyleciał dzisiaj do stolicy wojskowym samolotem" - potwierdziła w poniedziałek Barbara Bartkowska z gabinetu politycznego MON.

Jak ustalili reporterzy "Super Expressu", Klich lata bryzami regularnie. W piątki leci do Krakowa, w niedzielę lub poniedziałek z powrotem do Warszawy. Lot bryzy na trasie Warszawa - Kraków trwa blisko godzinę. Siły powietrzne precyzyjnie wyliczyły, że taki przelot kosztuje ok. 5300 zł. Tygodniowo więc na dojazdy do pracy z budżetu państwa idzie ponad 10 tys. złotych.

Teoretycznie loty wojskowym samolotem przysługują ministrowi obrony, ale przecież równie dobrze mógłby latać do domu samolotem rejsowym. Weekendowy bilet w obie strony kosztuje 900 zł. Warto dodać, że przelot samolotem LOT-u jest o wiele bardziej komfortowy niż podróż w ciasnej i głośnej bryzie.

Reklama

Rocznie za weekendowe wypady do domu ministra Klicha podatnik będzie musiał zapłacić 480 tys. zł. Jeśli zostanie na stanowisku przez cztery lata, wylata prawie 2 miliony złotych.

Za te pieniądze nawet przy obecnych cenach nieruchomości w okolicach Warszawy można kupić luksusowy dom. Może nie w Wilanowie, ale np. w Wesołej, gdzie szef MON mógłby poczuć się lepiej dzięki sąsiedztwu stacjonującej tam 1. Brygady Pancernej. Resort obrony w swoim zasobie zbędnych nieruchomości bez trudu znalazłby atrakcyjną działkę pod budowę rezydencji godnej szefa MON, więc wyszłoby jeszcze taniej - uważa "Super Express".

Odnosząc się do tego artykułu, Klich - który był gościem wtorkowego radiowego Salonu Politycznego Trójki - oświadczył, że zarzucanie mu "rozrzutności grosza państwowego" to kłamstwo.

Reklama

"Jeśli w ciągu ostatnich trzech miesięcy latałem samolotem wojskowym - który mi przysługuje, żeby była pełna jasność - więcej niż kilka razy do Krakowa, to publicznie uderzę się w pierś" - powiedział. Klich nie pamięta, ile dokładnie było lotów. "Muszę to sprawdzić precyzyjnie" - zapowiedział.

"Zawsze było to tylko wtedy, kiedy rzeczywiście musiałem się pojawić gwałtownie w Warszawie, albo gwałtownie z Warszawy wyjechać" - powiedział, tłumacząc, dlaczego decydował się na przeloty samolotem wojskowym.