"Z naukową pewnością rozstrzygamy, że ks. Jankowski to kontakt operacyjny <Libella> vel <Delegat>” - mówi nam dr Jan Żaryn, szef Biura Edukacji Publicznej IPN. Informacja ta znajduje się w przypisie do książki "Aparat represji wobec księdza Jerzego Popiełuszki, 1982-1984".
O bliskim współpracowniku Lecha Wałęsy i prymasa Stefana Wyszyńskiego, który od grudnia 1980 r. do maja 1982 r. był informatorem SB, pisały media już trzy lata temu. Nie udało się jednak wówczas ustalić, kto informował o Wałęsie, czy innych członkach władz Solidarności.
Dziś historycy IPN nie mają już wątpliwości. Grzegorz Majchrzak i Piotr Gontarczyk dotarli do kilkunastu nowych raportów dotyczących "Delegata". Ich analiza wskazuje, że może być nim tylko ks. Jankowski. "Ks. Jankowski pojawia się zawsze tam, gdzie <Delegat> vel <Libella>. Informacje od niego uzyskane przez SB opisują na przykład spotkanie z udziałem Wałęsy, prymasa Wyszyńskiego i ks. Jankowskiego. Nie ulega więc wątpliwości, że musiały pochodzić od tego ostatniego" - jest przekonany Gontarczyk. "Przesądzającym faktem jest to, że kontakt operacyjny <Delegat> był prowadzony przez oficera z Gdańska, Ryszarda Berdysa, z wydziału, który zajmował się Kościołem" - twierdzi dr Żaryn.
Kapłan zdecydowanie zaprzecza tezie historyków IPN. "Nie jest prawdą, żebym był kontaktem operacyjnym SB, czy jakimkolwiek źródłem informacji. Ta sprawa w ogóle mnie nie dotyczy, nie mam z nią nic wspólnego" - stanowczo twierdzi ks. Jankowski.
Dr Żaryn uważa, że ks. Jankowski należał do osobowych źródeł informacji (OZI), wśród których istniała także „agentura nierejestrowana”. Osoby zakwalifikowane do tej kategorii nie były rejestrowane w ewidencji. Stąd problem z identyfikacją osoby kryjącej się pod konkretnym pseudonimem. W przypadku "Delegata" dodatkową trudnością jest fakt, że znaczną część materiałów oficjalnie zniszczono w 1990 r.
Według dr Żaryna, z analizy akt SB wynika, że "Delegat" był uznany przez SB za wyjątkowo cenny agent "wpływu", wykorzystywanego do rozpracowywania NSZZ "Solidarność" i Kościoła hierarchicznego.
Tymczasem ks. Jankowski zaprzecza, że spotykał się w tym czasie z kimkolwiek z SB. Przyznaje jednak, że pamięta Ryszarda Berdysa. "To był szef urzędu bezpieczeństwa, który przychodził do kościoła św. Brygidy i wypytywał o różne sprawy. Kilka razy, dwa, może trzy, z nim rozmawiałem, ale byłem bardzo ostrożny" - przekonuje.
Historycy przyznają, że ks. Jankowski mógł nie wiedzieć o tym, że ubek, z którym się spotyka, traktował go jako kontakt operacyjny. "Mógł być przeświadczony, że to on prowadzi grę obliczoną na ograniczenie wpływu członków KOR na <Solidarność>, a szczególnie na Lecha Wałęsę" - ocenia Żaryn. Według niego w tej grze "Delegat" stał na straconej pozycji. "Przekazywane informacji o prymasie Wyszyńskim, Lechu Wałęsie czy Jacku Kuroniu były wykorzystywane do dezintegracji <Solidarności>"– ocenia.
Jednak z taką interpretacją nie zgadza się ks. Jankowski i zdecydowanie zaprzecza, że próbował grać z SB, aby odciągnąć od Wałęsy ludzi z KOR. "Taka gra była absolutnie niemożliwa" - ocenia. I dodaje: "Mogę powiedzieć, że taką grę prowadziłem, ale bym zmyślał" - przyznaje szczerze.
Ks. Jankowski był jednym z bardziej szykanowanych księży w Polsce. Był inwigilowany i szkalowany w prasie reżimowej w okresie stanu wojennego. Prokuratura Wojewódzka w Gdańsku oskarżyła go w 1984 r. o "nadużywanie wolności sumienia i wyznania", sąd umorzył postępowanie na mocy amnestii z sierpnia tego roku.
Całość materiałów dotyczących "Delegata" vel "Libelli" jeszcze w kwietniu ukaże się na stronie internetowej IPN.
p
Bogumił Łoziński: Na jakiej podstawie historycy IPN twierdzą, że ks. Henryk Jankowski był "Delegatem"?
Grzegorz Majchrzak*: Po analizie informacji zawartych w kilkunastu nieznanych dokumentach dotyczących "Delegata". Ks. Jankowski pojawia się zawsze tam, gdzie "Delegat" vel "Libella". Informacje od niego uzyskane przez SB opisują na przykład spotkanie z udziałem Wałęsy, prymasa Wyszyńskiego i ks. Jankowskiego. Musiały pochodzić od tego ostatniego. Można jeszcze założyć, że przekazał je ktoś z otoczenia ks. Jankowskiego, ale na pewno nie mógł wpływać na zachowanie prymasa czy Wałęsy, a takie próby są odnotowane w tych dokumentach. Połączenie tych dwóch faktów prowadzi do wniosku, że ks. Jankowski i "Delegat" to ta sama osoba.
Jak był traktowany przez Służbę Bezpieczeństwa i jakiego rodzaju informacje przekazywał SB?
Jako kontakt operacyjny. To jest istotne, ponieważ SB kwalifikowała do tej kategorii osoby, które odmawiały formalnej współpracy, ale nie odmawiały spotkań z funkcjonariuszami SB. W tym, co mówił, widać poparcie dla linii reprezentowanej przez Wałęsę i niechęć do osób związanych z Komitetem Obrony Robotników.
Jak były wykorzystywane informacje zdobyte od "Delegata"?
Były używane przez bezpiekę do gier operacyjnych przeciwko "Solidarności", przede wszystkim do zwalczania grupy związanej z KOR, takich ludzi, jak Andrzej Gwiazda, Anna Walentynowicz czy Jacek Kuroń.
Czy ks. Jankowski mógł prowadzić z SB grę, mającą na celu odciągnięcie KOR od wpływu na "Solidarność"?
Można doszukiwać się takich motywów, ale za mało o tym wiemy. Mógłby to wyjaśnić sam ks. Jankowski albo ówczesny szef gdańskiej bezpieki Ryszard Bedrys.
*Grzegorz Majchrzak jest historykiem IPN
p
Kapłani zarejestrowani przez SB
W dokumentach opublikowanych przez IPN w książce "Aparat represji wobec księdza Jerzego Popiełuszki, 1982 - 1984" pojawiają się nazwiska duchownych zarejestrowanych przez służby bezpieczeństwa. Autorzy opracowania w specjalnych przypisach informują o charakterze ich kontaktów z SB.
SB zarejestrowała ks. Leona Kantorskiego jako TW o pseudonimach Leśny i Rawicz, To jeden z najbardziej znanych kapłanów opozycjonistów. W latach 1972 - 1979 widniał w kartotekach SB jako tajny współpracownik, który informował o "wydarzeniach wewnątrzkościelnych". Ks. Kantorski został wyeliminowany z sieci agenturalnej ze względu na "dwulicowość i niezachowanie tajemnicy kontaktów z nami" - jak ubolewał ubek.
Kapłanem, którego działalność była porównywana do ks. Popiełuszki, był ks. Mieczysław Nowak z parafii św. Józefa Robotnika w Ursusie, kapelan robotników. Według autorów opracowania w latach 1978 – 1984 był on tajnym współpracownikiem o pseudonimie Paweł. Został zdjęty z ewidencji po odmowie dalszej współpracy.
Autorzy opracowania wymieniają także trzech biskupów. Bp Jerzy Dąbrowski, pracownik sekretariatu prymasa Polski oraz Episkopatu Polski, w 1962 r. został zarejestrowany przez SB jako TW "Ignacy". Przekazywał SB wiele informacji w czasie pobytu w Rzymie w latach 1963 - 70, w okresie Soboru Watykańskiego II, a potem po powrocie do Polski.
Jako kontakt operacyjny został zarejestrowany w 1971 r. ks. Kazimierz Romaniuk, późniejszy biskup warszawsko-praski. W czasie kilkunastu spotkań z funkcjonariuszem SB rozmawiał na temat seminarium duchownego, którego rektorem był od 1970 do 1982 r. Biskup przyznaje, że jako rektor spotykał się z funkcjonariuszem SB, ale o wszystkim był poinformowany prymas Wyszyński.
Autorzy książki dotarli także do kart ewidencyjnych SB dotyczących bp. Alojzego Orszulika, według których był on zarejestrowany przez SB jako kontakt operacyjny. Dokumenty jednak zniszczono, więc nie można określić charakteru powiązań.
Więcej informacji na ten temat czytaj w środowym wydaniu DZIENNIKA i stronie DZIENNIK.PL