Polacy deklarują, że głosując nie przywiązują uwagi do wyglądu kandydatów. Rzeczywistość nie jest jednak taka różowa - "Ludzie lubią kiedy ich reprezentanci dobrze wyglądają" tłumaczy politolog Bartłomiej Biskup. "To taka wyborcza hipokryzja" - dodaje.

Reklama

Najdalej w walce o wizerunek posunął się Wojciech Olejniczak. Do historii przejdzie już okładka Wprost na której poseł SLD świeci nagim torsem. O zdjęciu mówiło się i nadal mówi w mediach. Także politycy nie szczędzą Olejniczakowi uszczypliwych komentarzy. Czy nie jest to jednak zazdrość? Na podobną odwagę zdobył się kiedyś Władimir Putin i o dziwo... wzbudził tym zachwyt wyborców.

"Zapytali mnie czy chcę autoryzować zdjęcie. Powiedziałem że nie i żeby wybrali najlepsze. No i wybrali" - śmiał się dziś w TVN24 Olejniczak, mówiąc o sesji dla "Wprost".

"Celem było zwiększenie popularności, no i jak widać udało się" - komentuje Bartłomiej Biskup. Zastrzega jednak, że w długofalowo efekt może być odwrotny, bo Olejniczak "stracił przez to trochę szacunku".

Na wygląd postawił także Zbigniew Ziobro, kandydat PiS na europosła ściął bowiem swoją grzywkę. Zmiana jest tak spektakularna, że w tabloidach jego nowa fryzura zyskała już nawet nazwę... na chłopka-roztropka.

Zdaniem politologa takie zamieszanie wokół zabiegu kosmetycznego "świadczy o ogromnej popularności i rozpoznawalności Ziobry", ludzie się nim po prostu interesują.

W markowe garnitury zainwestowali Jacek Kurski z PiS i Paweł Zalewski z PO, w sport Michał Kamiński z PiS. Codziennie chodzi na basen.

"Zbyt częste zmiany dezorientują wyborców" - ostrzega Biskup, dlatego z nowym wizerunkiem warto związać się na dłużej.