Według zapisu z podsłuchów Beata Sawicka miała rozmawiać z agentem Tomkiem i innym funkcjonariuszem CBA występującym jako agent Marek w czasie, gdy zapadały decyzje o kształcie list wyborczych w przyspieszonych wyborach w 2007 roku.
Ważyło się, czy Sawicka będzie startować do Sejmu czy do Senatu. Schetyna był wtedy sekretarzem generalnym PO, drugą osobą w partii po Donaldzie Tusklu i liderem partii na Dolnym Śląsku, skąd startowała Sawicka - pisze "Fakt".
Posłanka twierdziła, że Schetyna "ją czyści" i miała poważne obawy o to, czy dostanie się do Senatu. Z zapisu rozmowy opublikowanej przez "Fakt" wynika, że Sawicka miała zamiar zemścić się na sekretarzu generalnym PO.
Oto zapis rozmowy:
Sawicka: Prosiłam Tomka, żeby mi załatwił chłopaków z Pragi.
Agent Tomek: (śmiech)
Agent Marek: No i?
Sawicka: Chciałam się rozliczyć z jednym gościem, który mnie czyści.
Tomek: Trzeba komuś wpier..., rozumiesz.
Marek: Grześkowi Schetynie?
Sawicka: Grzesiowi Schetynie.
Marek: Mówisz i masz. Tylko trzeba, żeby nie przesadzili
Sawicka: Zajebiście, zajebiście. Ale wyrafinowany skur...l. Była konwencja wyborcza. W sobotę miał tą konwencję , bo to ciul jest. I posadził mnie obok siebie. Miałam super przemówienie, bo moim hasłem jest wyborczym, Polska bez głodnych dzieci. Telewizja kręciła moje przemówienie, wszystkich. To posadził mnie ze sobą i najważniejszym człowiekiem na Dolnym Śląsku, marszałkiem sejmiku i cały czas kręciły kamery.