Wiceszef MSW Piotr Stachańczyk odpowiadał w czwartek na pytanie poselskie Adama Lipińskiego (PiS), który chciał, by rząd wyjaśnił działania policji i prokuratury dotyczące zatrzymania w naszym kraju Andreja Pyżyka i Alesia Michalewicza oraz przekazania białoruskiej prokuraturze danych osobowych Alesia Bialackiego.

Reklama

Planowane jest spotkanie ministra Cichockiego z szefem Interpolu, które ma być poświęcone takiej sytuacji, jak wykorzystywanie kanałów Interpolu przez reżimy polityczne do ścigania osób uznanych przez nie za wrogów - zapowiedział Stachańczyk.

Przygotowujemy, zbliżamy się do systemu, w którym wnioski, które mają być wpisane do polskich baz danych, a przychodzą przez Interpol będą przez nas wstępnie oceniane pod kątem tego, czy nie mają znamion politycznych (...) To dość nowatorski system traktowania tych wniosków, chcielibyśmy go ustalić z centralą Interpolu - dodał wiceszef MSW.

Odnosząc się do sprawy przekazania danych Bialackiego, Stachańczyk zaznaczył, że w tym wypadku wszystkie działania podejmowała prokuratura. Z tego, co wiem prokuratura zmieniła model postępowania. Wnioski strony białoruskiej rozpatrywane są teraz przez nią w scentralizowany sposób - są szczegółowo analizowane przez Prokuraturę Generalną - powiedział.

Reklama

Andrej Pyżyk na początku czerwca został zatrzymany przez policję, a następnie zwolniony na polecenie warszawskiej prokuratury okręgowej. Pyżyk był w interpolowskiej bazie osób poszukiwanych. Według białoruskich opozycjonistów Mińsk ściga go z przyczyn politycznych.

Michalewicz został zatrzymany w grudniu przez Straż Graniczą na warszawskim lotnisku, skąd chciał lecieć do Londynu. SG poinformowała, że Michalewicz legitymował się czeskim dokumentem uchodźczym i widniał w systemach Interpolu jako osoba poszukiwana w celu doprowadzenia do prokuratury. Był podejrzany o zorganizowanie masowych manifestacji. Po kilku godzinach został zwolniony przez warszawską prokuraturę. W jego sprawie interweniowało polskie MSZ.

Bialacki został skazany na Białorusi 24 listopada na 4,5 roku kolonii karnej o zaostrzonym rygorze wraz z konfiskatą mienia za zatajenie dochodów wyjątkowo dużej wysokości. Nakazano mu też zapłacenie państwu 757,5 mln rubli białoruskich (ok. 90 tys. dol.). Sąd uznał, że nie zapłacił on podatków od kwot przechowywanych na kontach bankowych w Polsce i na Litwie. Polska i Litwa udostępniły służbom białoruskim dane bankowe Bialackiego w ramach mechanizmu pomocy prawnej.