Wygląda to tak, jakby Donald Tusk zdymisjonował jakiegoś innego ministra sprawiedliwości. Jarosław Gowin przekonywał w porannej rozmowie w Radiu ZET, że nie do końca po drodze mu z polskim Episkopatem i stanowiskiem biskupów w sprawie in vitro.

Reklama

Dobrze by było, żeby ci, którzy przypisują mi gębę katolickiego taliba, wreszcie dostrzegli, że opowiadam się za dopuszczalnością metody in vitro. Choć sam bym z niej nie skorzystał - zaznaczył w rozmowie z Moniką Olejnik.

Zobacz także: Gowin już nie chce być szefem PO? Woli rządzić Krakowem >>>

Jak dodał, przygotował przepisy niezbędne do ratyfikacji konwencji bioetycznej. Sprawa jest pilna, ponieważ jeśli Polska nie przyjmie konwencji, będzie musiała płacić kary za niedostosowanie prawa do wymogów Unii Europejskiej.

270 tysięcy euro dziennie to nie są małe kwoty. Komisja grozi nam słusznie, nie za to, że nie mamy ustawy bioetycznej, a za to, że nie wdrożyliśmy dyrektyw unijnych. Termin minął w kwietniu 2004 roku - przypomniał Jarosław Gowin.