Co się dzieje na Krymie? Czytaj relacje na żywo w dziennik.pl>>>

Reklama

Delegacja pod przewodnictwem marszałka Senatu Bogdana Borusewicza ma spotkać się z ukraińskim premierem i liderami głównych partii. To kolejny gest solidarności z Ukrainą. W skład delegacji wchodzi między innymi Grzegorz Schetyna, który podkreśla, że nie będzie to kolejne ze spotkań parlamentarzystów sąsiadujących ze sobą krajów.

Symboliczne, bo to będzie dzień po referendum na Krymie i pierwsze spotkanie na szczeblu parlamentarnym. Ważne i chcemy tam powiedzieć parę ważnych rzeczy - mówił Schetyna.

Dodał, że posłowie i senatoriowie chcą ustalić współpracę parlamentarną i przekazać wsparcie dla ukraińskich polityków.

Na Ukrainie z oficjalną "misją" przebywa też kilku innych polityków, ale ich obecność została mocno skrytykowana. Obaj bowiem obserwują referendum na Krymie, uznawane przez Polskę i większość państw Zachodu za niezgodne z prawem międzynarodowym.

Chodzi o Adama Kępińskiego z SLD i Mateusza Piskorskiego, byłego posła Samoobrony. - To jest rzecz skandaliczna, żeby polski polityk uwiarygodniał referendum na Krymie - powiedział o Kępińskim w Radiu Zet minister rolnictwa Marek Sawicki z PSL.

Polityk ludowców podkreślił, że wcześniej przestrzegł Kępińskiego, by nie jechał na Ukrainę. Andrzej Rozenek z Twojego Ruchu - także w Radiu Zet - stwierdził, że to, co zrobił poseł SLD to "absolutny skandal".

Reklama

Michał Jaros z PO napisał w tej sprawie list otwarty do europosłanki SLD Lidii Geringer de Oedenberg, "jedynki" na liście Sojuszu w majowych wyborach europejskich z okręgu opolsko-dolnośląskiego (Kępiński będzie "dwójką" na tej liście).

Przypomniał w nim, że "cały demokratyczny świat, w tym Polska, oficjalnie uznaje referendum na Krymie za niezgodne z prawem międzynarodowym".

Tymczasem Adam Kępiński zdecydował się być oficjalnym obserwatorem referendum, nie konsultując swojej decyzji z polskim MSZ. Parlamentarzysta SLD uczestniczy tym samym w procederze nielegalnego przejmowania Krymu przez Federację Rosyjską - powiedział.

Rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych Marcin Wojciechowski zapytany o wyjazd Kępińskiego na Krym powiedział, że MSZ nie komentuje działań międzynarodowych parlamentarzystów.

A sam Kępiński w rozmowie z TVP Info odrzucił zarzuty o to, że legitymizuje działania krymskich separatystów i Rosjan. – Przyglądam się jaka jest atmosfera – powiedział Kępiński. Poseł SLD przyznał, że nie ma mandatu obserwatora. Zastrzegł też, że podobnie jak cały Zachód nie uznaje legalności referendum. – Ja przyjechałem tutaj po swoją opinię, bo uważam, że stanowisko – takie zero-jedynkowe Polski jest błędne.

Piskorski natomiast jeszcze wczoraj w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji twierdził, że - Ukraina nie jest w stanie zabezpieczać podstawowych praw obywatelskich.

Dodał też, że mieszkańcy Krymu mieli prawo zorganizować referendum, które określi ich przyszłość, pod warunkiem że będzie przestrzegana ordynacja wyborcza.

Inną rolę ma - ja twierdzą przedstawiciele Solidarnej Polski - pełnić na Krymie poseł Andrzej Romanek. Rzecznik Solidarnej Polski Patryk Jaki wyjaśnił, że jego klubowy kolega ma zamiar w poniedziałek złożyć w siedzibie władz Krymu pisemny protest w sprawie naruszenia integralności terytorialnej Ukrainy przez Rosję.

Poseł Romanek ma zamiar w ten sposób popsuć festiwal hipokryzji, który na Krymie urządza Putin mówiąc, że nikt tam nie zgłasza protestów ws. tego, co się dzieje oraz w sprawie samego referendum – wyjaśnił w TVP Info rzecznik SP.