Jacek Saryusz-Wolski w wywiadzie dla TV Republika przypomniał, że zgodnie z traktatem unijnym nie wolno przewodniczącemu Rady Europejskiej w ogóle występować w takiej roli - pełnić w krajach członkowskich jakiejś funkcji.

Reklama

- Może litery nie, ale ducha traktatu na pewno łamie przewodniczący Tusk, włączając się tak bardzo bezpośrednio w walkę polityczną - ocenił europoseł.

Proszony o ocenę potencjalnego ruchu społecznego w Polsce, w którego działanie miałby się włączyć Tusk, odparł, że chyba najtęższe głowy polityczne w Polsce pochylają się nad tym.

- Myślę, że komplikuje to scenę polityczną w Polsce dla tych, którzy próbują zawiązać tzw. koalicję europejską - ocenił. Według niego, jeśli spojrzeć na różne elementy tej koalicji, to nazwałby ją "koalicją moskiewską", bo jej "stosunek do różnych ważnych interesów narodowych jest co najmniej dziwny".

Reklama

Według niego ruch społeczny organizowany teraz, "na chybcika", nie wiadomo jeszcze, czy w konkurencji wobec takiej koalicji, czy nie, "wygląda raczej na dosyć rozpaczliwe działania".

- To wygląda raczej na dosyć rozpaczliwe działania niż na przemyślaną, długofalową reakcję, projekt czy plan polityczny - ocenił Saryusz-Wolski.

Zgodnie z decyzją kierownictwa PiS Saryusz-Wolski będzie kandydował do europarlamentu z pierwszej pozycji w okręgu warszawskim. "Dwójkę" ma w tym okręgu otrzymać Ryszard Czarnecki.

Reklama

Tusk mocno uderza w PiS i ujawnia: Mam dość dobrze przygotowany plan

W środę Donald Tusk powiedział, że choć jest cienka granica, której nie powinien przekraczać, jako szef Rady Europejskiej, to nie zamierza udawać, że to, co dzieje się w Polsce to "nie jego wojna". Były premier skomentował też ostatnie działania polskiej dyplomacji, zabrał także głos w sprawie taśm Kaczyńskiego.

Z całej siły będę wspierał tych wszystkich w Polsce, dla których minimum demokratyczne i europejskie coś znaczy. To ład konstytucyjny, państwo prawa, uczciwość i przejrzystość tych, którzy rządzą oraz silna pozycja Polski w Europie - mówił w "Faktach po Faktach" na antenie TVN24 szef Rady Europejskiej, Donald Tusk. Ocenił on bowiem, że wybory europejskie będą prawdziwym sondażem tego, jak wygląda sytuacja polityczna w Polsce. Wezwał więc, by obecni partyjni liderzy mobilizowali według tych wartości zarówno działaczy, jak i zwykłych obywateli przed jesiennymi wyborami stworzyli duży blok przeciwników obecnej władzy. W sporze o Polskę nie ma miejsca na kilkanaście opcji - zauważył. Jego bowiem zdaniem, tylko współpraca wszystkich opozycyjnych środowisk może doprowadzić do takich zmian, jak 4 czerwca 1989. Zwrócił się też do przeciwników PiS, by nie atakowali się wzajemnie, bo potem będzie ciężko razem naprawiać demokrację.

Choć wykluczył założenia nowej partii, to zapowiedział, że partyjni liderzy nie muszą się bać jego przyszłej działalności politycznej. Jego zdaniem, tylko obecnej władzy zależy na bezruchu i stagnacji. Zapewnił też, że choć wie, że jest cienka granica, której nie powinien przekraczać jako szef Rady Europejskiej, to nie będzie milczał podczas nadchodzących kampanii wyborczych. Nie będę obojętnie patrzył na to, co dzieje się w Polsce, a dzieją się bardzo złe rzeczy - stwierdził. Nie będę udawał, że to nie moja wojna, że to nie moje wybory, to są moje wybory - powiedział.

Dodał, że o słuszności jego postępowania przekonuje go choćby to, jak zachowują się teraz niektórzy politycy rządzącej partii. Wspomniał m.in o aferze wokół Czerwonego Krzyża. Jeśli jest prawdą, to , że politycy PiS rozkradli żywność i ubrania z PCK i używali tych dóbr w kampanii wyborczej to dla mnie to najbardziej dotkliwy przykład tego, jak bardzo zdeprawowane są elity rządzące - mówił na antenie TVN24.

Zapytany o możliwy start w wyborach prezydenckich nie wykluczył ani nie zaprzeczył. Mam dość dobrze przygotowany plan, który dotyczy mojej przyszłej kariery - mówił.

"Nie wiem, dlaczego rząd zrealizował usługę Waszyngtonu u nas w Warszawie"

Tusk skomentował też to, co dzieje się wokół Polski na świecie. Ja nie rozumiem organizowania spotkania Grupy Wyszehradzkiej w Jerozolimie - powiedział. Jego zdaniem, na skutek błędów polskiej dyplomacji, dziś zamiast V4, gdzie Polska odgrywała rolę lidera mamy V3, w której miejsce Polski zajął Izrael.

Skrytykował też sam szczyt bliskowschodni. Nie wiem, dlaczego rząd zrealizował usługę Waszyngtonu u nas w Warszawie. Może liczono na względy u Trumpa - powiedział. Jej jedynym efektem był polityczny wybryk polityków izraelskich - zarówno premiera, jak i szefa dyplomacji - zauważył. Przyznał także, że choć zarówno Mateusz Morawiecki, jak i Jacek Czaputowicz nie odpowiadają za słowa Benjamina Netanjahu, to obaj polscy politycy przygotowali premierowi Izraela widowiskową scenę.

"Sprawa Srebrnej jest dość jasna"

Szef Rady Europejskiej zabrał też głos w sprawie afery wokół nagrań prezesa PiS i spółki Srebrna. Zauważył, że kiedy Tadeusz Mazowiecki powołał Komisję Likwidacyjną komunistycznego monopolu prasowego, to nikomu do głowy by nie przyszło, że ta szlachetna idea skończy się tym, że ktoś będzie robił poważne interesy na nieruchomościach.

Znamy się z Jarosławem Kaczyńskim długo. Jestem zaskoczony, że jest aż tak owładnięty obsesją zdobywania pieniędzy - powiedział Donald Tusk. Przyznał też, że lider PiS zawsze uważał, że do politycznej walki potrzeba dużo pieniędz". Jego też zdaniem nie ma szans, by uwierzyć w bezstronność i determinację rządu, by tę sprawę wyjaśnić. Dodał jednak, że po wygraniu wyborów przez opozycję, ta afera zostanie na pewno rozliczona.