- Nie powinien wracać (sędzia Łukasz Piebiak do orzekania w Sądzie Rejonowym - przyp. red.). Ja nie chciałabym z nim zasiadać w jednym składzie orzekającym, a wręcz nie zasiadłabym w takim składzie - mówiła w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 sędzia Beata Morawiec.

Reklama

Prezes Stowarzyszenia Sędziów "Themis" stwierdziła, że zachowałaby się tak, jak pani sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie, która odmówiła orzekania z panem rzecznikiem dyscyplinarnym Radzikiem.

- W normalnym kraju, gdzie prawidłowo działa prokuratura i gdzie prawidłowo działają rzecznicy dyscyplinarni już dawno powinno być wszczęte postępowanie dyscyplinarne. Sędziowie, którym postawiono takie zarzuty (udziału w procederze hejtu wobec sędziów - przyp. red.) powinni być zawieszeni w czynnościach służbowych i oczekiwać na wyjaśnienie sprawy, nie wykonując swoich obowiązków - powiedziała.

Przyznała, że nikt nie spodziewał się, że tego rodzaju zachowania są kierowane przez pracowników ministerstwa.

- Ci ludzie, którzy pracują w ministerstwie kiedyś byli sędziami. Decydując się na objęcie stanowisk podsekretarzy stanu i nie rezygnując z zawodu, przestają być sędziami, oni są urzędnikami ministerialnymi - nie mogą orzekać. Trybunał Konstytucyjny ponad 10 lat temu wyraźnie wypowiedział się na ten temat stwierdzając, że nie można w jednym ręku łączyć dwóch władz. Pracownicy Ministerstwa Sprawiedliwości wykonują władzę wykonawczą. Nie mogą być jednocześnie członkami władzy wykonawczej i sądowniczej - powiedziała Morawiec.