W trakcie zadawania pytań na temat kandydatów dostało się i jednemu, i drugiemu. Najbardziej jednak Stefanowi Niesiołowskiemu. PiS krytykowało go za język. "Nutria", "pornogrubas" - przypominano jego mocne wypowiedzi. A nawet jego niepochlebne zdania o Platformie Obywatelskiej, z czasów gdy nie był jeszcze w jej szeregach.

Reklama

Nieoczekiwanie kandydata PO broniła przewrotnie Joanna Senyszyn z LiD-u. Powiedziała, że ostrego języka Niesiołowski nauczył się od PiS-u. Bronił go też sam Ryszard Kalisz - nazwany kiedyś pornogrubasem. Przyznał, że tak było, ale przypomniał, że Niesiołowski tydzień później go przeprosił.

Zgłaszający kandydaturę PO Bogdan Zdrojewski pytał polityków PiS, dlaczego przeszkadza im na tym stanowisku Stefan Niesiołowski, a nie przeszkadzał Andrzej Lepper.

Z kolei PO i LiD pytały o przeszłość Krzysztofa Putry. Między innymi o łączone z nim nieprawidłowości przy budowie oczyszczalni ścieków w Białymstoku. Posłanka Aleksandra Natalli-Świat z PiS odrzucała te oskarżenia, nazywając je medialną kampanią.

Zanim rozpętał się spór o nazwiska wicemarszałków, posłowie spierali się o ich liczbę. PiS chciał, by było ich tylko trzech, PO - czterech. PiS przekonywał, że Platformie chodziło tylko o to, by zapewnić tę funkcję właśnie Niesiołowskiemu. Marszałek Komorowski przekonywał, że raczej o to, by wicemarszałkiem został Putra. Bo wcale nie było pewne, dla którego z klubów zabrakłoby miejsca w prezydium Sejmu.