MARCIN GRACZYK: To jak to jest z Patrycją Kotecką i Zbigniewem Ziobrą, rzeczywiście są narzeczonymi?

JACEK KURSKI: Nie wiem, użyłem skrótu myślowego.

Nie rozumiem. Skąd więc taka deklaracja?

To był po prostu mój domysł. Tak zinterpretowałem publiczne wypowiedzi samego ministra Ziobry w tej sprawie.

Reklama

W „Kropce nad i” wypowiadał się pan jednak bardzo kategorycznie.

Reklama

Nie o tym była mowa. To była odpowiedź na zabawny zarzut Moniki Olejnik, że Patrycja Kotecka pracowała na służbowym laptopie ministra sprawiedliwości. Po prostu wyjaśniłem, że w przypadku osób sobie bliskich jest normalną praktyką użyczanie sobie wzajemnie różnych rzeczy, choćby laptopa. Jest wiele relacji polityk - dziennikarz i nikt nie robi z tego afery dezawuującej zawodowo. Dorota Schnepf-Wysocka jest żoną polityka związanego z PO, Tomasz Machała jest synem posłanki PO, Dominika Wielowieyska - córką polityka UW, a Jarosław Kurski rodzonym bratem mówiącego te słowa posła PiS. I co z tego? Nic.

A Kotecka i Ziobro to osoby sobie bliskie?

Reklama

O tym publicznie mówił sam Zbigniew Ziobro. Ja odbieram to konkretnie.

A jak pan sobie ten domysł wykoncypował?

To wynikało z mojej interpretacji słów samego Zbigniewa Ziobry. Domniemywałem, że to może być narzeczeństwo. Ale stuprocentowo pewnej wiedzy nie mam.

Minister Ziobro był na pana zły? Dzwonił, złościł się, wypominał?

Nie jest to człowiek, który się złości. Zbyszek ma poczucie humoru i tak odebrał tę sytuację.

Przeprosił go pan?

Jesteśmy starymi politycznymi przyjaciółmi. Pośmialiśmy się. Choć o sprawach prywatnych nie ma zwyczaju mówić - śmiał się, że wreszcie go ożeniłem.

Ziobro prosił o sprostowanie? Poprosi pan Monikę Olejnik, by pozwoliła panu wystąpić i zdementować tę informacje?

Uznajmy, że nasza rozmowa jest rodzajem sprostowania. Ja po prostu nie wnikam w prywatne sprawy.

Wielu pana klubowych kolegów mówi jednak, że to żadne przejęzyczenie, żadna pomyłka, że pan po prostu odpowiada za medialny wizerunek ministra Ziobry i to od dawna.

To jest jakiś absurd. Nie jestem spin doktorem Zbigniewa Ziobry. W kampanii 2005 Zbyszek był szefem sztabu kampanii prezydenckiej, a ja szefem kampanii telewizyjnej. I PiS wygrało podwójnie wybory. Więc spin nie jest nam obcy, choć obu nam to słowo nie kojarzy się najlepiej.

W Sejmie mówi się jednak, że rozbroił pan kilka min czających się wokół Ziobry. W środę wszyscy mówili, że Ziobro to polityk, który knuje przeciwko prezesowi Kaczyńskiemu, teraz wszyscy dyskutują o rzekomym romansie. Ziobro do tej pory uchodził za polityka bezdusznego, a teraz dla wielu ten wizerunek się ocieplił.

Tego rodzaju sytuacje są moją specjalnością, w teologii nazywa się to felix culpa, szczęśliwa wina. Jeśli przyczyniłem się do ocieplenia wizerunku kopanego przez media ministra Ziobro, to się z tego powodu bardzo cieszę, ale podkreślam raz jeszcze, że informację o narzeczeństwie musicie sprawdzić u samego Ziobry.