Zobacz fragmenty książki o Lechu Wałęsie<<<

Zobacz dokumenty z książki o "Bolku"<<<

Reklama

Joanna Gwiazda: Lechu, czego oni (bezpieka) od ciebie chcieli?
Lech Wałęsa: Pokazywali zdjęcia i filmy ze strajku z 70. roku i ja rozpoznawałem tam tych swoich, kto tam był i kto tam szedł.

Gwiazda: To ty kur... mać, podpieprzasz swoich kolegów!
Wałęsa: Byłem młody, nie zdawałem sobie sprawy, jakie to ma w ogóle znaczenie.

Tak według relacji Bulca miała przebiegać rozmowa dwojga działaczy opozycji, której był świadkiem i którą miał nagrać. "To było na tej taśmie nagrane, dosłownie z takimi przekleństwami" - zapewnia Bulc.

Spotkanie, na którym działacze wspominali krwawo stłumione przez władze PRL protesty robotników, odbyło się 29 lat temu. Ale dla niespełna 30-letniego wówczas Bulca było czymś tak szokującym, że jak twierdzi, pamięta każde słowo.

Przyznał się w luźnej rozmowie

Reklama

Bulc twierdzi, że Wałęsa przyznał się do współpracy z bezpieką przez roztargnienie. "W domu u Gwiazdów było około 40 osób. Było tak gęsto, że trudno palec wcisnąć. Malutkie mieszkanie i od cholery ludzi" - wspomina nasz rozmówca.

Według niego, ponieważ spotkanie było nagrywane, bo zebrani chcieli mieć zapis wspomnień opozycjonistów, Wałęsa początkowo pilnował się z każdym słowem, ale później - gdy zobaczył, że wszyscy mu sprzyjają - poczuł się bezpieczniej.

"Ta jego relacja była wyuczona. To, co on mówił, to jakby po prostu nauczył się na pamięć. Później był taki moment, że tak powiem, luźnej rozmowy - że jego wezwali raz na bezpiekę, na komendę, potem drugi raz przyjechali do niego do domu i go z domu zabrali" - relacjonuje słowa Wałęsy Andrzej Bulc.

Lechu, dlaczego wyciąłeś to z książki?

Bulc twierdzi też, że pod koniec 2006 roku spotkał się z Wałęsą i wrócił do sprawy. Według niego, relacja ze spotkania u Gwiazdów - bardzo dokładnie spisana z nagranej wówczas taśmy - znalazła się w książce o życiu Wałęsy pt. "Droga nadziei". Tyle że krótsza właśnie o przytoczony wyżej fragment.

"Ja rozmawiałem z Wałęsą. I pytałem, dlaczego on usunął tę końcówkę" - opowiada Bulc. Według niego, były prezydent nie wypierał się pominięcia fragmentu nagrania, a jedynie powiedział, "że to nie takie ważne".

Dawny kolega jest przekonany o agenturalnej przeszłości Wałęsy i zgadza się z zarzutami autorów książki IPN, według których przywódca "Solidarności" zaczynał jako tajny współpracownik SB o pseudonimie Bolek.

Co więcej, Bulc twierdzi, że były prezydent w połowie lat 70. wcale nie wyleciał z pracy w stoczni. Miała go stamtąd wycofać bezpieka. "Czuł się zagrożony. Bo po pierwsze już tyle o nim wiedzieli (robotnicy) i o jego współpracy, że on po prostu czuł się zagrożony. Czuł, że może w pewnym momencie skończyć gdzieś tam w kanale. Że go po prostu utopią. I dlatego go bezpieka wycofała" - mówi dziennikowi.pl Andrzej Bulc.

Wałęsa: Oni pytali jak na przesłuchaniu

Pytany o spotkanie z 1979 roku i przyznanie się do współpracy z SB, Wałęsa przedstawia inną wersję wydarzeń. "I tu znów mój charakter wyszedł. I niecierpliwość. Dwie godziny tak rozmawiałem jak z panem. Była cała grupa ludzi. I tłumaczyłem, jak to wyglądało. Oni pytali, jakby to było przesłuchanie. Już miałem dość tego i powiedziałem: do jasnej cholery, chcecie mieć, że współpracowałem, to współpracowałem" - opowiada były prezydent w wywiadzie dla "Faktu".

I dodaje, że jego dawni koledzy przekręcają jego ówczesne słowa, bo "było im tak wygodnie". "Wiele razy tak zagrywałem, bo to dla mnie bez znaczenia. Nie przypuszczałem, że moja walka może być podkopywana przez takie hasełka <na odczep się>. Bezpieka śmieje się z grobu i myśli, że teraz rękami małych ludzi mnie złamie, zniszczy. Niech się nie łudzą. Nie udało im się za komuny, nie uda teraz" - kwituje Wałęsa.

Marszałku, czas ujawnić taśmę

Kaseta z nagraniem z rozmowy z 1979 roku "na pewno gdzieś jest" - zapewnia Bulc. Ma ją ponoć marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. "Ja osobiście oddałem tę taśmę Bogdanowi Borusewiczowi. Ja tę taśmę dałem jeszcze przed powstaniem <Solidarności>, czyli w marcu 80. roku" - wspomina Bulc.

Oddanie taśmy tłumaczy tym, że ożenił się wtedy i wyprowadzał z Trójmiasta do Warszawy. Teraz tego żałuje: "Niestety, nie mam jej przez zwykłą głupotę. Zaufałem Bogdanowi Borusewiczowi" - mówi dziennikowi.pl.

Czy tak jest naprawdę i czy marszałek Borusewicz ujawni nagranie ze spotkania opozycjonistów? Niestety, jak dotąd nikomu tego nie wyjawił. Wczoraj do ujawnienia materiału wezwał go z anteny TVN24 inny działacz antykomunistycznej opozycji.

"To była rozmowa o grudniu 70. roku. Zbieraliśmy różne relacje. Podczas tej rozmowy Wałęsa się zaplątał i powiedział, że z władzą trzeba było współpracować. My wtedy powiedzieliśmy: Lechu, byłeś agentem. Nagrał ją Andrzej Bulc i przekazał ją dzisiejszemu marszałkowi Senatu Bogdanowi Borusewiczowi. On do dziś tego nie ujawnił" - mówił Krzysztof Wyszkowski, współzałożyciel Wolnych Związków Zawodowych.

I zaapelował do marszałka: "Drogi Bogdanie, przyszedł czas, abyś to ujawnił".

p

Andrzej Bulc (ur. 11 listopada 1951 r. w Przasnyszu) - działacz opozycji antykomunistycznej w PRL. Absolwent Liceum Ogólnokształcącego w Przasnyszu (matura 1969 r.). Jeden z najbardziej aktywnych działaczy Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża (1978-1980), technik elektryk - pracownik gdańskiego Elmoru. Rozpracowywany przez SB w ramach Sprawy Operacyjnego Rozpracowania kryptonim "Żak". W maju 1980 r. przeprowadził się z rodziną do Warszawy. Był działaczem oświatowym NSZZ "Solidarność" Regionu Mazowsze. Internowany w grudniu 1981 r., osadzony w Białołęce (do 21 lipca 1982 r.). Po 23 latach pobytu w USA w 2005 r. wrócił do kraju. Mieszka w Warszawie.

(źródło: Wikipedia)