45-letnia Berlusconi, która jest prezesem koncernu Fininvest, powiedziała największej włoskiej gazecie, że to co spotyka jej ojca ze strony wymiaru sprawiedliwości to więcej niż "prześladowania".
"Bardzo wstrząsnęła mną lektura artykułów znakomicie poinformowanych dziennikarzy politycznych, w których za pewnik bierze się to, że ta wściekła agresja może postawić pod znakiem zapytania jego wolność osobistą, przyszłość jego firm i wręcz jego nietykalność. I nikt nie podskakuje na krześle? Tak, to jest zalegalizowane codzienne barbarzyństwo, ale całkowicie nielegalne" - stwierdziła córka premiera.
Tak Marina Berlusconi określiła m.in. dochodzenia prokuratur w sprawie skandalu obyczajowego i szantażu, jakiego ofiarą miał paść jej ojciec ze strony osób, zamieszanych w proceder nierządu w jego otoczeniu.
"Wymyśla się dochodzenia i mówi się wielokrotnie o nieistniejących przestępstwach, bez ofiar, tylko po to, aby sfabrykować błoto. Potem to sfabrykowane błoto przerzucane jest między jedną prokuraturą a drugą i w końcu poddane recyklingowi" - oceniła.
"Proces z odpowiednim, nieuchronnym wyrokiem toczy się w mediach. To, co dzieje się w sali sądowej, czy tam dotrze i jak się skończy, nikogo już nie interesuje" - dodała córka Berlusconiego.
"Wiem i powtarzam, że za tym wszystkim stoi tylko mniejszość pośród sędziów, że sądownictwo jako instytucja zasługuje na najwyższy szacunek. Ale rezultat nie zmienia się. I ja pytam: co to wszystko ma wspólnego z wymiarem sprawiedliwości, z informacją, z krajem, który uważa się za cywilizowany?" - oświadczyła Marina Berlusconi.
Na uwagę gazety, że zamieszany w skandal obyczajowy były szef MFW Dominique Strauss-Kahn przeprosił w telewizji, a podobne apele kierowane są też do premiera Berlusconiego, jego córka odpowiedziała: "To porównanie jest całkowicie niedopuszczalne". "Mój ojciec nie zrobił absolutnie nic złego, a patrzenie na to, w jaki sposób próbuje się go zranić, dla kogoś takiego jak ja, kto go zna naprawdę i wie, jaki jest, to za każdym razem cios".
Marina Berlusconi jest przekonana, że jej ojciec nie musi za nic przepraszać i że płaci "bardzo wysoką cenę z osobistego punktu widzenia" za swoje zaangażowanie polityczne. "To inni i to wielu, wszyscy, którzy go atakują w sposób haniebny, powinni go przeprosić" - oceniła.
"Mój ojciec nie powinien absolutnie ustępować i nie ustąpi" ze stanowiska - oznajmiła. "Przede wszystkim nie zrobi tego z szacunku i miłości wobec demokracji" - wyjaśniła Marina Berlusconi. "Mój ojciec walczy o szacunek dla swojej wolności, ale jego walka w istocie jest walką o wolność wszystkich" - powiedziała córka premiera Włoch.