Prawdopodobieństwo siłowego rozpędzenia Majdanu jest bardzo duże - uważa Wojciech Konończuk z Ośrodka Studiów Wschodnich. Od wczoraj w centrum Kijowa trwają zamieszki. Część z antyrządowych protestujących atakuje milicyjne barykady. Jest kilkudziesięciu rannych po obu stronach.



Reklama

Zdaniem eksperta od spraw ukraińskich wydarzenia w Kijowie najprawdopodobniej skończą się użyciem przez władze siły. Kilkunastogodzinna bitwa z milicją może być, jego zdaniem, pretekstem do pacyfikacji Majdanu. Wojciech Konończuk podkreśla, że propaganda w kontrolowanych przez rząd mediach pokazuje protestujących, jako bojówkarzy nad którymi opozycja straciła panowanie. To, jak zaznacza ekspert jest świetny pretekst, aby rozpędzić Majdan.



Wczoraj prezydent Janukowycz miał zaproponować okrągły stół z opozycją. Jest to zdaniem Wojciecha Konończuka, najprawdopodobniej kolejny blef władzy, mający na celu zdobycie czasu. Ustępstwa ze strony władzy, są jak podkreśla ekspert, wyłącznie ustępstwami pozorowanymi.



O tym, że władza może użyć argumentu siły, świadczą również, zdaniem eksperta antydemokratyczne ustawy, które parlament głosami partii rządzącej przyjął w zeszły czwartek. Wojciech Konończuk podkreśla, że są to prawa uderzające w społeczeństwo obywatelskie. Te prawa, jak zaznacza ekspert pokazują, jakich argumentów będzie używał Janukowycz w stosunku do oponentów.



Wczoraj demonstranci zaatakowali rządową barykadę na ulicy Hruszewskiego, która prowadzi do siedzib rządu i parlamentu. Aktywnych było około stu osób, głównie działaczy skrajnie prawicowej organizacji "Prawy Sektor". Rzucali koktajle Mołotowa, podpalili kilka samochodów milicyjnych i wojsk wewnętrznych. Wokół zgromadziło się kilka tysięcy osób, popierających ataki na milicję.



Kilkaset metrów dalej trwają protesty na tzw. Euromajdanie, gdzie znajduje się scena i miasteczko namiotowe, oraz zajęte są budynki miejskiego ratusza i związków zawodowych. Protesty na Ukrainie trwają od końca listopada, kiedy to rządzący wstrzymali proces integracji z UE.