Liczba ostrzałów jest kilkukrotnie mniejsza niż w ostatnich dniach przed zawieszeniem broni. Wtedy wydawało się, że separatyści prowadzą działania ostatniej szansy starając się zdobyć, jak największe terytorium. Sytuacja uspokoiła się w okolicach Doniecka, Ługańska, a nawet Mariupola.
CZYTAJ TAKŻE: Delbacewe płonie. Separatyści chcą za wszelką cenę zdobyć miasto>>>
Jednak mimo oficjalnego rozejmu bojówkarze nie rezygnują z prób zdobycia Debalcewa - ważnego węzła kolejowego i drogowego. Ukraińcy są tam regularnie ostrzeliwani -między innymi - z moździerzy i wyrzutni Grad.
Według władz, separatystyczną ofensywę mogą powstrzymać tylko obserwatorzy OBWE, ci jednak nie zostali wpuszczeni w okolice Debalcewa przez bojówkarzy. Ukraińscy wojskowi przyznają, że niektóre ich posterunki są otoczone, kończy się amunicja i jedzenie. Zginęło co najmniej 8 żołnierzy jednak nie można ich wywieźć.
Na razie nie można mówić o blokadzie całego miasta, które nadal oficjalnie pozostaje pod kontrolą Kijowa. Separatyści stawiają jednak ultimatum - grożąc szturmem poszczególnych posterunków jeśli Ukraińcy nie poddadzą się.
Tymczasem na terytorium Zagłębia Donieckiego przyjechał dziś, bez zgody strony ukraińskiej i bez konsultacji z międzynarodowymi organizacjami, 14. już rosyjski „konwój humanitarny”. Ukraińska Służba Graniczna poinformowała, że granicę przez niekontrolowane przez Ukraińców przejście przekroczyło 176 ciężarówek, z tego ponad 40 wiozło przedmioty nie związane z pomocą humanitarną: paliwo, kamizelki kuloodporne oraz opony dla ciężkiego transportu.