Na wynik jutrzejszego referendum Polacy spoglądają z obawami. 62 proc. emigrantów mieszkających w Wielkiej Brytanii jest zaniepokojonych ryzykiem wyjścia kraju z Unii Europejskiej – wynika z sondażu IBRiS dla PAP. Nic dziwnego, potencjalne konsekwencje mogą być dla naszych rodaków bardzo znaczące.
Grupą, na którą Brexit może wpłynąć najmocniej, są ci, którzy w Wielkiej Brytanii przebywają najkrócej. Zgodnie z lokalnym prawem po pięciu latach można ubiegać się o prawo stałego pobytu. Ci, którzy prawa do stałego pobytu nie otrzymają, będą musieli prawdopodobnie aplikować o wizy. W przypadku odmowy będą musieli opuścić granice Zjednoczonego Królestwa. PISM szacuje, że z Wielkiej Brytanii może wyjechać z tego powodu od 120 do nawet 400 tys. Polaków (tyle osób dostało w latach 2012–2015 numer identyfikacji podatkowej).
W scenariuszu przygotowanym przez instytut osoby te wracają do kraju. Inaczej na sprawę patrzy prof. Izabela Grabowska z Uniwersytetu SWPS i Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego. Dotychczasowe doświadczenia migrujących pokazują, że kiedy ktoś mieszkał już za granicą i doświadczył wyższej jakości życia, nie tak łatwo będzie mu do Polski wrócić. W 2008 r., kiedy Wielka Brytania zaczęła odczuwać skutki kryzysu gospodarczego, ludzie przemieszczali się do innych krajów UE, w tym do Holandii, a później do Norwegii – przypomina i ocenia, że podobnego zjawiska przemieszczeń do innych krajów UE możemy się spodziewać, jeśli Brytyjczycy postanowią wyjść z Unii. Inni eksperci do puli potencjalnych kierunków wyjazdowych dokładają jeszcze Niemcy i Irlandię.
Socjolog dodaje jednak, że opuszczenie Wielkiej Brytanii nie będzie dla wielu Polaków łatwe – część z nich związała się już z tym krajem kredytami mieszkaniowymi lub studenckimi. Gdyby zresztą do Brexitu doszło, również 6 tys. polskich studentów czeka poważny problem – zostaną pozbawieni dostępu do finansowania nauki. Naukowcy nie będą mieli możliwości ubiegania się o środki grantowe z Komisji Europejskiej. Obecnie kraj przoduje w ich zdobywaniu. Z szacunków OBM UW wynika, że Polaków jest w nauce więcej niż np. w sektorze finansowym.
Potencjalnych trudności dla Polaków w Wielkiej Brytanii jest zdecydowanie więcej niż sama dostępność pracy czy nauki. Mogą one dotyczyć także prowadzenia firm. – Z danych Polskiej Izby Handlowej wynika, że na Wyspach jest 40 tys. polskich przedsiębiorstw. Brexit oznacza dla nich poważne utrudnienia w prowadzeniu działalności gospodarczej, a także w zakładaniu nowych firm – mówi Dariusz J. Olszewski, ekspert ds. społeczno-gospodarczych Pracodawców RP.
Polakom grozi też utrata zasiłków – system świadczeń socjalnych może zostać zaprojektowany tak, by służył jedynie obywatelom. – Polacy mogą być w takim układzie traktowani jedynie jako przyjezdni pracownicy, co znacznie pogorszy ich sytuację – ostrzega Patryk Toporowski z PISM.
– Wszystko zależy od tego, jak Wielka Brytania przyjmie przepisy – ocenia prof. Grabowska. – Królestwo jest związane wspólnotowym prawodawstwem od 1972 r. Kraj czeka więc żmudny proces przystosowania przepisów do nowej rzeczywistości – dodaje. To z kolei wpłynie na niepewność wśród imigrantów. Negocjowanie opuszczenia UE może trwać do dwóch lat. Następnie kraj będzie musiał unormować stosunki z sąsiadami za pomocą umów bilateralnych. Eurosceptycy zapowiadają jednak, że jeśli do Brexitu dojdzie, wszyscy migranci, którzy dziś mieszkają na Wyspach, otrzymają prawo stałego pobytu z automatu.
Z sondażu IBRiS wynika, że w wyniku Brexitu Polska może stracić kilkadziesiąt do nawet kilkuset tysięcy obywateli. Polacy mieszkający na stałe na Wsypach deklarują, że chcieliby tam zostać (83 proc.). Aż 32 proc. zamierza ubiegać się o brytyjskie obywatelstwo niezależnie od wyniku głosowania 23 czerwca. Kolejne 21 proc. ankietowanych chce to zrobić, jeśli kraj wystąpi z UE. – Zdobycie brytyjskiego obywatelstwa nie jest łatwe, ale polska emigracja to dobrze wykształceni ludzie, którzy prawdopodobnie nie będą mieli problemów ze spełnieniem wymagań – ocenia Patryk Toporowski. – Dla tych, którzy już takie obywatelstwo zdobędą, rynek pracy będzie jednak korzystniejszy, bo konkurencja będzie mniejsza.