Na razie nie wiadomo, czy w ataku na MSW zginęli ludzie. Źródła medyczne w Gazie podają jednak, że w nalotach, przeprowadzonych w nocy z niedzieli na poniedziałek przez izraelskie samoloty, śmierć poniosło co najmniej siedem osób. Wśród ofiar są cztery palestyńskie dziewczynki w wieku od roku do dwunastu lat. Dzieci zginęły w czasie bombardowania meczetu w mieście Dżabalija na północy Strefy. Dziewczynki przebywały w pobliskim domu.
Izrael twierdzi, że operacja wymierzona jest w bojowników radykalnego ugrupowania Hamas, które rządzi w Strefie Gazy. Jednak islamiści informują, że spośród ponad 300 ofiar ofensywy niemal połowa to cywile. Minister spraw zagranicznych Tzipi Livni w wywiadzie udzielonym CNN zapewniała, że ostrzeliwane są tylko te miejsca, gdzie mogą znajdować się bojownicy Hamasu."Niestety, w tego rodzaju atakach są ofiary cywilne. Jednak Izrael zrobił to, co konieczne, by ostrzec ludzi, aby te rejony, gdzie przebywają ludzie Hamasu" - mówiła Livni.
>>> Zobacz z kim walczą Izraelczycy
Szefowa dyplomacji, która w nadchodzących wyborach najprawdopodobniej będzie ubiegać się o stanowisko premiera, nie wykluczyła również, że po atakach powietrznych armia zdecyduje się na operację lądową i wkroczy do palestyńskiej enklawy.