Z wywiadów z członkami biura politycznego organizacji wynika, że Hamas był świadom konsekwencji ataku na Izrael dla Strefy i jej mieszkańców. - Wobec poczucia, że dokonujące się na Bliskim Wschodzie zmiany prowadzą do marginalizacji kwestii Palestyńczyków, przywódcy organizacji uznali, że muszą "całkowicie zmienić równanie" - powiedział dziennikowi inny z przywódców Hamasu, Khalil al-Hayya.

Reklama

To, co mogło zmienić tę sytuację, to wielki czyn, i bez wątpienia wiedziano, że reakcja na ten wielki czyn będzie duża - powiedział. - Musieliśmy powiedzieć ludziom, że sprawa palestyńska nie umrze.

"Z góry było jasne, że Izrael zareaguje bombardowaniem"

"W miesiącach przed atakiem perspektywa normalizacji stosunków Izraela z Arabią Saudyjską wydawała się członkom Hamasu bliższa niż kiedykolwiek" - twierdzi gazeta. Kiedy w spokojny sobotni poranek Hamas zaatakował, "z góry było jasne, że Izrael zareaguje bombardowaniem Gazy".

Mam nadzieję, że stan wojny z Izraelem utrwali się na wszystkich granicach i że świat arabski stanie po naszej stronie - powiedział El-Nounou. - Celem Hamasu nie jest kierowanie Gazą i dostarczanie jej wody, elektryczności i tym podobnych. W tej bitwie nie chodziło o to, że potrzebowaliśmy paliwa. Nie miała na celu poprawy sytuacji w Gazie, ale całkowitą zmianę sytuacji.