Czy płk. Przybył rzeczywiście chciał popełnić samobójstwo? Czy może była to wyrafinowana gra?

Zdaje się, iż najbardziej zgodna ze znanymi faktami interpretacja padła z ust ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina. Powiedział, że była to udana próba samookaleczenia. A więc nie próba samobójstwa. Całe to wydarzenie wygląda na typową operację dezinformacyjną. Najważniejsza przy interpretacji czynu prokuratora Przybyła jest jego relacja z prokuratorem Parulskim- mówi socjolog w rozmowie z "Super Expressem".

Reklama

Według Zybertowicza tuż po zaraz po feralnym zdarzeniu obydwaj prokuratorzywystawili sobie bardzo pochlebną ocenę.

Zwłaszcza zachowanie gen. Parulskiego - który jako przełożony powinien co najmniej zdystansować się od płk. Przybyła po strzale, a który zareagował praktycznie komplementami - czyni wartą sprawdzenia hipotezę, że obydwaj panowie działali ze sobą w porozumieniu. Dla wyjaśnienia tego potrzebne byłoby m.in. sprawdzenie billingów obydwu prokuratorów w celu zbadania, czy i - jeżeli tak - jak często ze sobą się kontaktowali ostatnio - uważa profesor.

Czy desperacki czyn płk. Przybyła to element jakiejś większej gry? Zdaniem prof. Andrzeja Zybertowicza istnieją dwie hipotezy na ten temat, które mają jeden wspólny cel: osłabienie pozycji Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta. Socjolog przypomina, że wczoraj Seremet poleciał do Moskwy w sprawie kolejnych materiałów ze śledztwa smoleńskiego.

Zachowanie gen. Parulskiego w następstwie wydarzenia w Poznaniu poważnie osłabia pozycję prokuratora generalnego, powoduje, że Rosjanie mogą się zastanawiać: Po co mamy z nim negocjować, skoro nawet nie wiadomo, czy po tym zamieszaniu utrzyma się na stanowisku? - mówi socjolog.

Jaka jest druga hipoteza?

Reklama

Ma ona korzenie w kilku wydarzeniach z ostatniego roku. Jednym z głównych jest postawienie zarzutów Ryszardowi Krauzemu przez prokuraturę cywilną oraz zatrzymanie gen. Gromosława Czempińskiego. Zwróćmy uwagę - mówimy o działaniach prokuratury w stosunku do oligarchy biznesu oraz ważnej postaci środowiska tajnych służb. Tak jakby w Polsce już nie było . Z punktu widzenia części obecnego establishmentu, tj. elit, jest to sytuacja nie do przyjęcia. Wydaje się bowiem, że część nieformalnych grup interesu straciła możliwości blokowania - już na poziomie prokuratury - śledztw w te grupy wymierzonych - uważa prof. Zybertowicz.

Jego zdaniem publiczne eskalowanie napięcia między prokuraturą cywilną a wojskową może osłabić tę pierwszą, a sam Seremet okazał się po prostu zbyt niezależny.

Według socjologa nie trzeba usuwać go ze stanowiska, by uniemożliwić mu działanie. Wystarczy tylko wywołać takie zamieszanie, z jakim mamy do czynienia dzisiaj.

Prof. Zybertowicz odniósł się także do samej próby samobójczej płk. Przybyła.

Przecież chcąc się zabić, nie strzela się sobie w policzek. Prawdopodobieństwo uszkodzenia mózgu jest wówczas niewielkie. To, że już dzień po strzale płk Przybył udzielał wywiadów wspierających swego przełożonego, wskazuje na to, że trudno mówić tutaj o przypadku, a raczej o wykalkulowanym zachowaniu. Wygląda, jakby nic tu nie pozostawiono przypadkowi i nie był to czyn szaleńca - stwierdził socjolog.