Nauczyciele protestowali przeciwko proponowanym przez rząd zmianom w ustawie o systemie oświaty. Ich zadaniem reforma przygotowana przez byłą już minister Krystynę Szumilas doprowadzi do upadku szkolnictwo.

Reklama

Lider ZNP Sławomir Broniarz wyjaśniał, że rząd robi zamach na państwowe szkoły. - Nie zgadamy się na prywatyzację opieki nad dziećmi. Nie zgadzamy się by polski uczeń a przede wszystkim jego rodzic był obarczany kosztami edukacji, która jest teoretycznie bezpłatna - grzmiał lider ZNP.

Spokojna manifestacja zakończyła się przed Kancelarią Premiera. Tam Donalda Tuska nie było. W innej części Warszawy brał udział w konwencji wyborczej PO. Dla nauczycieli to nie był problem. Ich delegacja zatrzymała premiera przed wejściem na obrady.

Podczas kilkuminutowej rozmowy Tusk przekonywał, że zmiany w Karcie Nauczyciela są niezbędne. Pedagodzy obawiają się ograniczenia prawa do urlopu dla poratowania zdrowia i nowy sposób udzielania urlopów wypoczynkowych. Premier przekonywał, że w kolejnych rozmowach ze związkowcami "na pewno dojdziemy do ładu". Nauczyciele nie wykluczają jednak strajku w szkołach. Decyzja ma zapaść w grudniu.