Kujawsko-pomorski NFZ skontrolował oddział patologii ciąży jeszcze w drugiej połowie stycznia. Okazało się wówczas, że feralnej nocy, kiedy na oddziale wszystkie 15 łóżek było zajęte, pacjentkami opiekowała się tylko jedna położna, a nie - to powinno być - dwie. Poza tym brakowało działających aparatów do KTG, czyli urządzeń, które pokazują funkcje życiowe płodu - zamiast czterech, były tylko dwa.
Inną ujawnioną sprawą, związaną już bezpośrednio z tragedią zmarłych bliźniąt, jest zniknięcie wyników badań USG. Luka w zapisach znalazła się na obu urządzeniach, które wykorzystano do zbadania kobiety. O tych okolicznościach poinformowana została prokuratura.
Informacje o kolejnych skandalach nadchodzą ze szpitala we Włocławku regularnie. Ostatnio dyscyplinarnie zwolniona z pracy została położna, która pełniła dyżur po pijanemu.
Placówka ma nowego dyrektora, który zapowiada, że nie spocznie, dopóki nie oczyści szpitala i nie wyjaśni wszystkich skandali. W tej chwili prokuratura zajmuje się kilkudziesięcioma sprawami związanymi ze szpitalem we Włocławku.
Dziennik.pl opisywał również historię 18-letniego Kacpra, któremu lekarze z tego szpitala chcieli amputować nogę, na której wykryto nowotwór. Chłopaka przed utratą kończyny uratowali lekarze z Niemiec. DRAMATYCZNĄ HISTORIĘ KACPRA PRZECZYTASZ TUTAJ >>>