Zatrzymany 15 października Stanisław Sz. miał zajmować się między innymi werbowaniem dziennikarzy, PR-owców i ekspertów, którzy mieliby publikować materiały na zlecenie służb rosyjskich. W domu prawnika o polsko-rosyjskim obywatelstwie znaleziono listę z nazwiskami takich osób, jednak prokuratura ją utajniła. Podobnie jak część zarzutów. Portal tvn24.pl dotarł do części jawnej. Wynika z nich, że Stanisław Sz. od 2012 roku "brał udział w działalności wywiadu wojskowego GRU skierowanego przeciwko RP". Spotykał się z oficerami GRU w Warszawie, Poznaniu, Szczecinie i Kołobrzegu. Zdobywał dla nich informacje na temat polskiego sektora energetycznego. Było mu o tyle łatwiej, że uzasadniał to przygotowaniami do napisania doktoratu na temat prawa energetycznego.

Reklama

Tutaj pojawia się interesujący wątek. Jak ustalił tvn24.pl, Stanisław Sz. wszedł w posiadanie tajnego raportu Najwyższej Izby Kontroli zatytułowanego "Zawieranie umów gazowych oraz realizacje inwestycji - terminal LNG w Świnoujściu". Dokument ten znajduje się w dwóch miejscach - w NIK oraz w kancelarii tajnej Sejmu, gdzie dostęp do niego ma ograniczona liczba osób, w tym posłowie z certyfikatem dopuszczającym do informacji niejawnych. Raportu nie można wynieść poza kancelarię.

Co ciekawe, okazuje się, że 12 marca 2014 roku Stanisław Sz. był w Sejmie na zaproszenie dyrektora klubu parlamentarnego Twojego Ruchu. Nie wiadomo, co tam robił. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego sprawdza, czy mógł wówczas w jakiś sposób zyskać dostęp do tajnego raportu NIK.

Podejrzanemu o szpiegostwo prawnikowi prokuratura postawiła zarzut z paragrafu 1 art. 130 kodeksu karnego, według którego ten, "kto bierze udział w działalności obcego wywiadu przeciwko Rzeczpospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10".