"Sprawa przyjęła wymiar polityczny, najłatwiej oskarżyć obyczajowo, bo tego się nie da udowodnić. Do tego wystarczy dwoje ludzi, którzy różnie mówią. Wystarczy kilka fotomontaży, by ktoś musiał ustąpić. Tak wygląda walka o władzę. Chociaż ja nigdy nie mówiłem o władzy, tylko o służbie" - tak dramatycznie przemawiał Małkowski na posiedzeniu olsztyńskiej Rady Miejskiej. Trasmitowała je TVN24.

Reklama

Prezydent Olsztyna nie powiedział jasno, kto chce mu odebrać fotel, ale wcześniej radni Prawa i Sprawiedliwości apelowali o przypinanie sobie do ubrań błękitnych wstążek. Miał to być protest przeciwko Małkowskiemu i próba zmuszenia go do złożenia dymisji.

Ale prezydent Olsztyna odchodzić nie zamierza. I twardo obstaje przy swoim. Twierdzi, że nigdy nie namawiał do seksu żadnej urzędniczki, a wszystkie materiały, jakie wypłynęły w tej sprawie, to fałszywki.

Chodzi m.in. o nagranie rozmowy telefonicznej, do której dotarli dziennikarze TVN24. Słychać na nim głos mężczyzny, który w wulgarny sposób nakłania kobietę do współżycia. Małkowski zaprzecza jednak, by głos należał do niego. Podobnie jak zarzutowi, że zgwałcił ciężarną urzędniczkę.

Reklama

Na koniec wystąpienia Małkowski ogłosił, że idzie na urlop. Podkreślał, że robi to z własnej woli. "Jestem człowiekiem normalnym, człowiekiem pracy" - zakończył przemówienie.

Sprawę seksualnego molestowania urzędniczek bada prokuratura w Olsztynie.