Rosyjscy eksperci na każdym etapie uczestniczą w badaniu przyczyn i okoliczności wypadku samolotu testowego SSJ 100 z 48 osobami na pokładzie - opisuje "Rzeczpospolita". Premier Dmitrij Miedwiediew powołał specjalną komisję, w skład której weszli przedstawiciele MSZ i Zjednoczonej Korporacji Budowy Samolotów, do której należy holding Suchoj, producent maszyny. Co więcej, W Indonezji równolegle ze specjalistami indonezyjskimi pracować mają Rosjanie, których podzielono na kilka grup roboczych, m.in. do zbadania miejsca katastrofy i współpracy załogi ze służbami naziemnymi. Jak przyznał indonezyjski minister transportu, Rosjanie pozwolili im zbadać czarne skrzynki. Chcą, by śledztwo było przejrzyste - stwierdził E.E. Mangindaan.

Reklama

Zachowanie Rosjan po katastrofie Su w Indonezji to przykład, że rząd zainteresowany wyjaśnieniem katastrofy swego statku powietrznego może wyjednać warunki badania przyczyn katastrofy korzystne dla siebie, zabezpieczające dowody i stosowny udział w dochodzeniu państwa właściciela statku powietrznego - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" mecenas Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego w śledztwach dotyczących katastrofy smoleńskiej. Jego zdaniem zachowanie Rosjan po katastrofie w Indonezji jest wzorcowe. Pszczółkowski przekonuje, że Polska po katastrofie smoleńskiej także mogła starać się o korzystanie ze wskazanych przez siebie i dla niej korzystnych rozwiązań. Mogła również wnosić o tworzenie ich ad hoc. 10 kwietnia 2010 r. Putin nie odmówiłby polskiemu rządowi niczego, można było i należało negocjować z nim porozumienie o współpracy na potrzeby badania przyczyn katastrofy Tu-154 - przekonuje.

Sprawę wyjaśniania katastrofy w Indonezji komentuje także mec. Bartosz Kownacki, pełnomocnik Ewy Błasik i rodziny Toma Merty. Jego zdaniem, Rosjanie pokazują, że potrafią świetnie dbać o swoje interesy. To dramatyczna różnica w porównaniu z tym, jak rząd Donalda Tuska zaniedbał tak wielu rzeczy, które pozwoliłyby rozwikłać tragedię smoleńską - stwierdza.

Przypomnijmy, przyczyny katastrofy smoleńskiej badano na podstawie załącznika 13. konwencji chicagowskiej. Przy czym nie ma żadnego dokumentu, który zawierałby zgodę Polski na wybór takiej właśnie procedury. O ile w pierwszych dniach po wypadku współpraca toczyła się w miarę sprawnie, potem zaczęły piętrzyć się problemy. Wiele z polskich próśb o pomoc prawną pozostało bez odpowiedzi, w Rosji wciąż jest także wrak samolotu Tu-154M.

Reklama