- To był mój pomysł, by Wanda Nowicka poszła do Janusza. Wtedy w swojej naiwności wierzyłam, że Ruch Palikota jest partią prokobiecą, że Januszowi będzie zależało na kobietach w polityce - mówi prof. Magdalena Środa, etyczka z UW.

Reklama

Dodaje, że miała głęboką, naiwną wiarę, że Palikot walczy o pewne wartości - nie po to, by być w mediach, ale dlatego, że naprawdę wierzy w równouprawnienie, że chce, by kobiety naprawdę były obecne w polityce. Ale się zawiodła.

- Właśnie ziemia usuwa mi się spod nóg: nie mam na kogo głosować. Nie mam w tym parlamencie żadnego ugrupowania, które mogłabym poprzeć. SLD nie jest żadną ofertą dla mnie, dopóki tam będzie Leszek Miller. Od teraz nie jest i Palikot. Ja nawet lubiłam te jego metody, happeningi, wygłupy, błazeństwa. Bo z tą konserwatywną skorupą trudno inaczej walczyć - mówi Środa,

Jej zdaniem Palikot poczuł się zagrożony przez Wandę Nowicką:

- Nagroda była tylko pretekstem. Czego dowodzi fakt, że gdy sprawa wybuchła, Janusz nie zareagował. Dopiero gdy spotkał się ze swoimi doradcami, panowie uznali, że to dobry pretekst, by Nowicką odwołać. Bo to pozwoli uruchomić nowy serial pt. "Anna Grodzka", który bardziej rokuje niż serial "Wanda Nowicka". Bo Wanda swoją pracę w Sejmie potraktowała poważnie i była w tej powadze nudna, a Janusz nudy nie toleruje - mówi Środa w wywiadzie.