Precedens jest wtedy, gdy ktoś osiąga coś, co jest ponad jego miarę. Tutaj mamy do czynienia raczej z dziwadłem w historii polskiego Kościoła – ocenia na Wprost.pl ks. Wojciech Lemański, duchowny parafii św. Andrzeja Boboli w Łodzi, publicysta, działacz na rzecz upamiętnienia historii Żydów polskich, były proboszcz parafii w Jasienicy.
Dodaje, że ”w zarządzaniu wioską z pewnością sobie poradzi. Poradził sobie z zarządzaniem uwikłaną i zabagnioną archidiecezją. Jeśli chodzi o sprawy administracyjne, był jednym z mocniejszych biskupów w Polsce”. Kurialiści stali tam na baczność, chodzili jak trybiki w zegarku, bo on wszystkie sprawy zlecał i kontrolował. Pięć minut spóźnienia kończyło się awanturą albo odejściem z kurii. Stąd sporo pretensji do niego od tych, którzy stracili szansę awansu – dodaje.
"Miejscowi przyjęli go jak swojego"
Wielu zwyczajnie, po polsku, z zawiścią zgrzyta zębami, że się arcybiskup w tej sytuacji odnalazł. Miejscowi przyjęli go tam jak swojego. Jestem pewien, że jeśli będą w potrzebie, to mogą na niego liczyć - komentuje także Ks. Lemański.
I przypomina, że arcybiskup Głódź "od bardzo dawna szykował sobie w rodzinnych stronach lokum na starość". Co w tym złego? Pomijając fakt, że ten jego dworek to istne bezguście, ale o gustach się nie dyskutuje – kwituje duchowny.