Rząd tłumaczy konieczność nowelizacji tegorocznego budżetu brakiem 24 miliardów złotych. Projekt zakłada wzrost deficytu budżetowego o 16 miliardów złotych i 7,5 miliarda oszczędności ministerstw.

Reklama

Resort bije się w piersi

Nowelizacji bronił wicepremier i minister finansów Jacek Rostowski. Przyznał, że jego resort pomylił się szacując dochody budżetu, ale pomyliły się także inne kraje, bowiem budżet znowelizowało w tym roku aż 11 członków Unii Europejskiej.

Zdaniem Rostowskiego, kluczowe były w tej sprawie szacunki Europejskiego Banku Centralnego. Ustalił on wysokość wzrostu gospodarczego w strefie euro w pierwszym półroczu na 0,5 procent PKB. Tymczasem wyniósł on minus 0,9 procent. Minister przekonywał przy tym, że szacunki Banku są dla nas bardzo ważne, bo nasza gospodarka w znacznym stopniu zależy od strefy euro.

Według Rostowskiego, do nowelizacji przyczynił się też brak ekspansywnej polityki banku centralnego. Minister uważa, że w tym roku mogła ona kilkakrotnie obniżyć stopy procentowe. Tak się nie stało i stopy procentowe w Polsce są jednymi z wyższych w Europie.

Rostowski podkreślał, że mimo cięć rząd prowadził działania sprzyjające wzrostowi. Były to: przedłużenie gwarancji na kredyty dla małych i średnich przedsiębiorstw, zliberalizowanie zasad przyznawania kredytów konsumenckich i mieszkaniowych oraz wprowadzenie elastycznego czasu pracy.

"Nowelizacja tak, ale samego Rostowskiego"

Reklama

Na reakcję innych polityków nie trzeba było długo czekać.

Beata Szydło z Prawa i Sprawiedliwości zarzuciła rządowi, że próbuje łatać dziurę budżetową poprzez oszczędności w wydatkach na obronę, szkolnictwo i świadczenia rodzinne. Powiedziała, że minister Rostowski nie przedstawił żadnych konkretnych rozwiązań, które mogłyby uratować finanse publiczne.

Jej zdaniem, jedyna strategia rządu to przerzucenie zadłużenia na następne pokolenia.

Beata Szydło skrytykowała też rząd za zbyt małe oszczędności w wydatkach kancelarii premiera i zapowiedziała, że PiS nie poprze nowelizacji.

Janusz Palikot oświadczył, że potrzebna jest nowelizacja ministra Rostowskiego, a nie budżetu. Dodał, że Jacek Rostowski powinien być zastąpiony kim innym, ale nie ma na to wielkich szans, gdyż, jak powiedział, żaden przytomny ekonomista się na to nie zgodzi.

Zdaniem szefa Ruchu Palikota, konieczność nowelizacji budżetu jest spowodowana złym sposobem wydawania środków z Unii Europejskiej. Wydano bowiem duże sumy na inwestycje, ale nie przyczyniło się to do wzrostu gospodarczego.

Dlaczego nie potrafiliśmy po prostu skierować tych pieniędzy europejskich tak, żebyśmy dokonali jako państwo pewnego skoku technologicznego? - pytał Palikot. Poseł zaapelował do rządu i opozycji o debatę nad sposobami rozdysponowania unijnych środków w latach 2014-2020. Decyzje w tej sprawie rząd musi podjąć do końca roku.

"Gierek przy Tusku to trampkarz"

Katastroficzne scenariusze nie sprawdzają się, wskaźniki gospodarcze w Polsce się poprawiają - powiedział natomiast poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego, Jan Łopata. Przekonywał, że oszczędności są konieczne, między innymi dlatego, iż w Polsce spadła konsumpcja, co ma niekorzystny wpływ na gospodarkę.

Według polityka ludowców, spadek konsumpcji to efekt czarnych scenariuszy, które opozycja roztaczała przed Polakami. Jan Łopata ocenił jednak, że już teraz widać, iż te prognozy się nie sprawdziły. Podkreślił, że z wielu obszarów gospodarki w Polsce i za granicą płyną optymistyczne sygnały.

Poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej Ryszard Zbrzyzny zarzucił tymczasem ministrowi Rostowskiemu częste pomyłki, zadłużanie państwa i manipulacje. Oświadczył, że nowelizacja budżetu niczego nie załatwia, a jedynie pogłębia kryzys gospodarczy i przesuwa dług publiczny na spółki, zadłużając je do granic możliwości.

Zdaniem posła Zbrzyznego, przez sześć ostatnich lat minister finansów pomylił się o około 90 miliardów złotych w dochodach podatkowych.

To jest kolejny dowód na to, że sposób planowania nie ma nic wspólnego z rzeczywistością - powiedział Zbrzyzny dodając, że zawalił się system podatkowy, którego twórcą jest Rostowski.

Poseł zarzucił też rządowi nadmierne zadłużenie państwa. Gierek przy Tusku to trampkarz - powiedział Ryszard Zbrzyzny. To, co zrobił w tej materii Gierek przez dekadę, Tusk robi w jeden rok - dodał.