Jak informują największe europejskie media, w tym m.in. "Der Spiegel", "Le Soir", "The Guardian" i "Le Parisien”, koncern był przy tym bardzo skrupulatny. Przy każdym nazwisku europosła znalazła się m.in. informacja o spotkaniach z przedstawicielami koncernu, konkretną datą i krótką notką, czy konieczne są dalsze rozmowy.
Wiadomo także, że poszczególnym posłom przyporządkowano kolory: zielony - co znaczyło, że ten jest przychylny interesom firmy tytoniowej, pomarańczowy - trzeba nad nim jeszcze popracować i czerwony - wróg tytoniu. W efekcie - jak przekonują media - koncern mógł robić symulację głosowań.
Jak dowiedział się RMF FM, w tych dokumentach wszyscy polscy eurodeputowani zostali oznaczeni kolorem zielonym.
- Tak się może zdarzyć, to po prostu zbieżność interesów jakiegoś lobby i naszych przekonań - tłumaczy jeden z eurodeputowanych. Bogusław Sonik z PO, wymieniany w jednym z dokumentów: - To oburzające, takie operacyjne segregowanie eurodeputowanych.
- Te spotkania odbywały się zawsze w towarzystwie mojej asystentki, a dodatkowo przychodziła na nie doradczyni z mojej grupy politycznej - opowiada z kolei Małgorzata Handzlik z PO. Z każdego spotkania Handzlik zamieszczała na swojej stronie internetowej notatkę.
8 października - ma odbyć się głosowanie nad dyrektywą tytoniową w europarlamencie, która ma pomoc w ograniczeniu palenia.