Oficer składający raport przed Bartłomiejem Misiewiczem mógł sądzić, że ma do czynienia co najmniej z wiceministrem. Tym bardziej, że rzecznika MON, który nie jest nawet podsekretarzem stanu, na uroczystość przywiozła rządowa limuzyna BMW. Dlatego najpewniej oficer użył określenia "panie ministrze". W tej sytuacji żołnierze również wyzbyli się wątpliwości, jak powinni zwracać się do rzecznika prasowego ministerstwa obrony narodowej, oddając mu honory.
Z nagrania nie wynika, jaką ceremonię uświetnił swoją obecnością Bartłomiej Misiewicz. Niewykluczone, że wykonano je w Sarnowej Górze, miejscowości na Mazowszu, gdzie w dniach 16-18 sierpnia 1920 roku rozegrała się krwawa bitwa między wojskami polskimi i bolszewickimi.
Trzeba jednak przyznać, że w czasie uroczystości rocznicowej rzecznik MON godnie pełnił obowiązki Antoniego Macierewicza. ZOBACZ WIDEO:
Sytuacja ta spotkała się jednak z krytyką dziennikarzy. "Coś tu jest nie tak! Pan Bartłomiej Misiewicz nie jest nawet podsekretarzem stanu" - skomentował to na Twitterze dziennikarz TVN24 Krzysztof Skórzyński.
A jak swoją rolę na uroczystościach widzi rzecznik MON?
"Osoby z kierownictwa MON, reprezentując ministra na oficjalnych uroczystościach, mają obowiązek przywitania ze sztandarem i żołnierzami" - napisał Bartłomiej Misiewicz na Twitterze.