Jak wynika z informacji zamieszczonej na stronie internetowej PGZ szef gabinetu i rzecznik resortu obrony jest członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. We wtorek "Rzeczpospolita" podała, że Misiewicz nie ukończył kursu dla członków rad nadzorczych.
Macierewicz pytany o to przez dziennikarzy odpowiedział, że w spółkach przemysłu zbrojeniowego nie ma takiego wymogu. - Być może byłoby dobrze, gdyby takie wymaganie było w mediach dla członków zarządu oraz innych decydentów w mediach. W przemyśle zbrojeniowym takiego wymogu nie ma - podkreślił.
Zaznaczył, że w tym przypadku wymagane są inne cechy. Wśród nich wymienił lojalność, chęć współpracy, kompetencje i decyzyjność.
- Wszystkie te cechy pan Misiewicz nie tylko posiada, ale tak dalece je zaprezentował, że aż większość mediów liberalnych musiała płakać i martwić się nad jego strasznym losem związanym z tym, że go odznaczyłem. Jeśli będzie tak dalej pracował, odznaczę go także następnym razem - powiedział minister Macierewicz.
W innej wypowiedzi cytowanej przez PAP Macierewicz miał stwierdzić, że Misiewicz jako "członek zarządu" ma zapewnić resortowi obrony "wgląd w przebieg wydarzeń w tym zarządzie jako dysponent Skarbu Państwa w tej grupie".
Sam Misiewicz pytany w kontekście nowej pracy o swe wykształcenie, przyznał w rozmowie m.in. z "Super Expressem", że "kończy studia licencjackie". - Został mi ostatni rok - dodał.