W Bundestagu na początku tygodnia spotkali się przedstawiciele grup polsko-niemieckich działających w obydwu parlamentach. Po obu stronach Odry dominują w nich politycy dobrze znający kraj sąsiada i jego język. W efekcie wypowiadano się dyplomatycznie.
Polski rząd może zgłosić takie żądania po publikacji raportu dotyczącego strat, który przygotowała grupa parlamentarna pod przewodnictwem posła PiS Arkadiusza Mularczyka. Po raz ostatni jej członkowie spotkali się trzy tygodnie temu. DGP potwierdził w Sejmie, że prace nad poszczególnymi rozdziałami zostały zakończone. W tej chwili materiał czekają tylko prace redakcyjne i tłumaczenie całości na język niemiecki.
Dobrze, że taki raport powstaje. Będziemy mieli pełniejszą wiedzę na temat polskich strat. Ale w trakcie wspólnych rozmów nie poruszaliśmy tego tematu. Należy poczekać na publikację dokumentu – mówił po rozmowach w Berlinie Bartłomiej Wróblewski z PiS, który przewodniczy polskiej grupie. Z kolei jego niemiecki odpowiednik, poseł Zielonych Manuel Sarrazin, apelował, aby nie mieszać kwestii raportu i okrągłych historycznych rocznic zaplanowanych na ten rok.
Reklama
Premiera raportu była już wielokrotnie przekładana. W Sejmie słyszymy, że dokument będzie opublikowany po wakacjach. Prawdopodobnym terminem jest 1 września. O tej dacie już wcześniej wspominał w mediach publicznych Arkadiusz Mularczyk. W dniu obchodów 80. rocznicy napaści hitlerowskich Niemiec na Polskę i rozpoczęcia II wojny światowej prezydent RFN Frank-Walter Steinmeier i prezydent Andrzej Duda wezmą udział w uroczystościach w Wieluniu, pierwszym polskim mieście, na które 1 września spadły niemieckie bomby. Trudno wyobrazić sobie bardziej medialną, ale także i bardziej kontrowersyjną datę premiery raportu, który – według osób nad nim pracujących – szacuje polskie straty wojenne na ponad 850 mld dol. Na podstawie dokumentu ma dojść do rozpoczęcia polsko-niemieckich rozmów w sprawie ewentualnych odszkodowań. Strona niemiecka konsekwentnie odrzuca prawną możliwość jakichkolwiek wypłat.
To prowokacja– mówi DGP nieoficjalnie niemiecki poseł zaangażowany w relacje polsko-niemieckie. Nie wyklucza jednak zupełnie rozmów ze stroną polską na temat jakiejś formy zadośćuczynienia. Za to stanowczo odrzuca możliwość powrotu formalnej kwestii reparacji i wypłat kwot podawanych przez posła Mularczyka.
Temat odszkodowań wojennych wprowadził do polskiej debaty publicznej Jarosław Kaczyński. Słowa prezesa, że Polska nigdy nie zrzekła się odszkodowań, padły w lipcu 2017 r., kilka tygodni po tym, jak kanclerz Niemiec Angela Merkel pierwszy raz publicznie skrytykowała polski rząd za łamanie zasad praworządności i brak solidarności w kwestii kryzysu migracyjnego.
Na razie poseł Wróblewski woli akcentować inny niezamknięty wciąż temat związany z II wojną światową. – Podczas poniedziałkowego spotkania z przedstawicielem niemieckiego MSZ podkreśliłem kwestię zwrotu mienia Polonii, które zostało skonfiskowane w latach 1938–1940. Zagrabiony majątek powinien zostać zwrócony– mówi w rozmowie z DGP. Chodzi m.in. o kilkadziesiąt nieruchomości, które hitlerowski reżim odebrał organizacjom i stowarzyszeniom polonijnym. – Tego wymaga nie tylko dziejowa sprawiedliwość, ale także zasady państwa prawnego. W tej sprawie powinno nastąpić zadośćuczynienie ze strony niemieckiej – uważa polityk.
Polskich posłów w poniedziałkowy wieczór przyjął Wolfgang Schäuble. Polityk CDU, przewodniczący Bundestagu i polityczny weteran zasiadający w Bundestagu od 1972 r., według słów Wróblewskiego powtórzył opinię Manfreda Webera, że Nord Stream 2 jest projektem, który destabilizuje Unię Europejską. Niemiecki polityk wyraził też poparcie dla pomysłu powstania pomnika polskich ofiar II wojny światowej w Berlinie, którego inicjatorami są przedstawiciele niemieckich organizacji społecznych. Jednak również i przychylny Polsce Schäuble nie chce powrotu tematu reparacji. – Te kwestie zostały zamknięte – mówił niedawno w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”.