To już nie ultimatum, to otwarty atak. Ojciec Tadeusz Rydzyk i związane z nim media ostro atakują prezydenta Lecha Kaczyńskiego za kompromis zawarty z premierem w Juracie. "Jeżeli jest to prawdą, co mówią media, to szkoda mówić. To znaczy: oszukali nas" - mówił na antenie Radia Maryja w nocy z niedzieli na poniedziałek twórca toruńskiej rozgłośni. A rano blisko związany z radiem "Nasz Dziennik" puentował wielkim tytułem: "Kapitulacja w Juracie".

Gazeta o. Rydzyka wzywa czytelników, by osobiście lub telefonicznie dopytywali posłów, jak zagłosują w sprawie ustawy ratyfikującej traktat lizboński. Apel jest skuteczny. "Moje biuro przeżywa oblężenie. Słuchacze Radia Maryja czasem w kilkudziesięcioosobowych grupach przychodzą i przekonują, bym był przeciw" - mówi nam jeden z posłów Prawa i Sprawiedliwości ze wschodniej Polski.

Sytuację po południu próbował łagodzić prezes PiS Jarosław Kaczyński. Na antenie radia tłumaczył, że kompromis zawarty przez prezydenta uwzględnia najważniejsze postulaty PiS i nie zagraża niepodległości Polski. Ale prowadzący audycję ojciec Piotr Andrukiewicz był bardzo zdystansowany i wręcz chłodny. Po raz pierwszy od lipca 2007 r. tytułował Kaczyńskiego "prezesem", a nie "premierem". I po trzech minutach zakończył rozmowę.

Chwilę potem na antenie pojawił się stały felietonista Radia Maryja publicysta Stanisław Michalkiewicz. Nie miał litości dla PiS i prezydenta. Kompromis z Juraty nazwał zgodą Donalda Tuska, by "PiS przykryło listkiem figowym zgodę na zły traktat, który oznacza utratę niepodległości". Porównał też dzisiejsze posiedzenie do obrad sejmu grodzieńskiego z 1793 r. Wtedy sterroryzowani przez artylerię rosyjską polscy posłowie nie zabrali głosu, składając jedynie opracowany przez Katarzynę II projekt wiecznego sojuszu z Rosją jako uniżoną prośbę narodu polskiego.

Co to wszystko oznacza? Ojciec Rydzyk znowu poczuł się pewnie i przystąpił do mocnej akcji politycznej. A co na to nowy prowincjał redemptorystów ojciec Ryszard Bożek, jak ocenia słowa o oszustwie premiera i prezydenta? "Osobiście bałbym się tego typu stwierdzeń używać" - mówi dla DZIENNIKA. Zastrzega jednak, że każdy ma prawo do swoich poglądów. "Widocznie o. Rydzyk jest przeciwny ratyfikacji tego traktatu. Ma do tego prawo, ja to respektuję, tak samo jak szanuję zdanie tych, którzy są za jego ratyfikacją. Trudno mi ocenić, czy to już jest mieszanie się w politykę".

Wątpliwości nie ma za to jeden z posłów PiS związany z o. Rydzykiem, który będzie przeciw ratyfikacji: "Kaczyńscy bagatelizują siłę ojca dyrektora, a on właśnie kładzie ich na katafalku jak swego czasu Romana Giertycha". I dodaje: "Sami pisaliście o ultimatum Rydzyka. Nie zostało spełnione i właśnie wystawia rachunek. A ostateczna cena będzie zależała od tego, ilu posłów PiS zagłosuje wbrew prezydentowi".