"Ze strony Wałęsy jest jakaś wyraźna niechęć, może ma on jakieś problemy osobiste, z których wynikają jego wypowiedzi" - zastanawiał się kapłan na antenie TVN24. Prałat Henryk Jankowski dodał, że każdy ma swój "model działania, jednak nie fair jest, że abp. Głodzia krytykuje się, zanim jeszcze rozpoczął swa pracę na stanowisku metropolity gdańskiego".

Reklama

Lech Wałęsa nie ukrywał, że nie podoba mu się, iż metropolitą gdańskim po liberalnym abp. Henryku Gocłowskim zostanie popierający Radio Maryja abp Sławoj Leszek Głódź. Tę decyzję nazwał nieszczęściem i pokaraniem dla Gdańska.

"Pan Lech Wałęsa był chyba albo pijany, albo nie zdawał sobie sprawy z tego, co mówi" - skomentował te słowa byłego prezydenta ksiądz Jankowski, bliski przyjaciel nowego metropolity.

Budząca kontrowersje nominacja zostanie oficjalnie ogłoszona dziś w południe - równocześnie w Watykanie i Warszawie. Pół godziny później w kurii warszawsko-praskiej abp Głódź zorganizuje konferencję prasową, a 26 kwietnia obejmie rządy w archidiecezji gdańskiej. Jak ustalił DZIENNIK, dziś w Gdańsku nie będzie żadnych uroczystości związanych z mianowaniem nowego metropolity.

Reklama

Ten dystans nie dziwi, zważywszy na publicznie wyrażane przez gdańszczan wątpliwości wobec nowego arcybiskupa, które najgłośniej formułował Lech Wałęsa. Nieoficjalnie wiadomo, że krytyczne stanowisko wobec swojego następcy wyraził w specjalnym liście do Stolicy Apostolskiej sam abp Gocłowski, jeden z największych krytyków Radia Maryja, reprezentujący diametralnie odmienną koncepcję Kościoła od swojego następcy.

Jednak zdaniem publicystów katolickich nominacja abp. Głodzia nie oznacza wzmocnienia pozycji o. Rydzyka. "O. Rydzyk nie miał żadnego wpływu na tę nominację, to raczej jemu zależy na poparciu abp. Głodzia, a nie odwrotnie" - uważa Paweł Mielcarek, redaktor naczelny "Christianitas". Ks. Kazimierz Sowa, dyrektor kanału Religia.tv, dodaje, że abp Głódź na pewno uważnie wsłuchiwał się w dyskusje o swojej nominacji, i wie, że będzie musiał znaleźć wspólny język ze środowiskiem liberalnych katolików w Gdańsku.

p

Reklama

Bogumił Łoziński: W ostatnich dniach świeccy głośno wyrażali wątpliwości czy abp Sławoj Leszek Głódź jest właściwym kandydatem na urząd arcybiskupa gdańskiego. Czy były one uzasadnione?
Abp Tadeusz Gocłowski: W Gdańsku zawsze było głośno: w 1939 r., w 1980 r. i w 1989 r. Taka jest natura gdańszczan. Ja nie będę się do tej sprawy odnosił publicznie. Mogę tylko potwierdzić, że dziś w południe w Watykanie i w nuncjaturze apostolskiej w Warszawie zostanie ogłoszony nowy arcybiskup gdański.

Jaka będzie przyszłość archidiecezji gdańskiej pod rządami abp. Głodzia?
Żyjemy w wolnym kraju, jest wolność religijna. Kościół katolicki też doświadcza wolności i nie ma żadnych trudności w realizowaniu swojej misji.

I w Gdańsku też tak będzie?
Mam taką nadzieję. To jest arcybiskup katolicki, ściśle związany z Kościołem katolickim. Pracował kiedyś w Watykanie, potem był biskupem polowym, biskupem warszawsko-praskim, a więc nie ma wątpliwości, że będzie działał w duchu Bożym.

Jednak świeccy, na czele z prezydentem Lechem Wałęsą, publicznie wyrażali zaniepokojenie z powodu nominacji abp. Głodzia.
Nie znam dokładnie wypowiedzi Lecha Wałęsy, bo w tym czasie przebywałem na pielgrzymce w Ziemi Świętej. Mogę tylko powiedzieć, że jestem wdzięczny wszystkim ludziom, którzy troszczą się o Kościół gdański.

Czy księża i świeccy archidiecezji gdańskiej będą dalej służyć Kościołowi pod rządami nowego metropolity?
Będą służyć tylko i wyłącznie Panu Bogu, razem z biskupem, który przyjdzie.

A co ksiądz arcybiskup będzie robił na emeryturze?
Nie mam zamiaru opuszczać Kościoła gdańskiego po 25 latach biskupstwa. W sobotę będę obchodził ten jubileusz. W niedzielę skieruję do wiernych orędzie, które zostanie odczytane we wszystkich kościołach archidiecezji. A potem zobaczymy, co Pan Bóg pokaże, a nowy arcybiskup zatwierdzi.