Gładysz wystosowała do Borusewicza specjalny list, w którym napisała dlaczego dzwoniła do IPN. Twierdzi, że zrobiła to, by "wyrazić swoją dezaprobatę dla ich pokrętnych działań". Jak wyjaśnia, chodziło o spotkania zorganizowane przez IPN w Zespole Szkół Plastycznych w Gdyni-Orłowie. Gdański oddział IPN zaprosił Borusewicza na spotkanie z młodzieżą, ze szkoły, której marszałek jest absolwentem. Spotkanie odbyło się 4 września. Kilka dni później z uczniami tego samego liceum spotkali się Joanna i Andrzej Gwiazdowie oraz Krzysztof Wyszkowski i Sławomir Cenckiewicz, o czym Gładysz, jak sama podkreśla, dowiedziała się z radia.

Reklama

>>>Dowiedz się, co radzi prezesowi IPN poseł Janusz Palikot

"Zaproszenie Pana Marszałka parę dni przed tym spotkaniem odczytałam jako manipulację i wmanewrowanie Pana Marszałka w sytuację, kiedy nie ma już szans odpowiedzi na niewybredne ataki pod Pana adresem ze strony wykładowców z IPN. Dodatkowo perfidne wydało mi się, że zostało do tego wykorzystane właśnie nasze liceum (Gładysz też jest jego absolwentką) i jego dzisiejsi uczniowie" - pisze Gładysz w liście do Borusewicza. Dodaje, że nazwiska osób, które IPN zaprosił na to spotkanie pewnie padły w rozmowie, ponieważ właśnie o to spotkanie chodziło. "Natomiast ostatnia książka Cenckiewicza i Gontarczyka nie była przedmiotem mojego oburzenia" - zapewnia Gładysz.

>>>Przeczytaj, jak swoje odejście z IPN tłumaczy Sławomir Cenckiewicz

We wczorajszym wywaidzie dla "Rzeczpospolitej" prezes IPN Janusz Kurtyka powiedział, że z biura Borusewicza dzwoniono do gdańskiego oddziału Instytutu w sprawie książki autorstwa

Reklama

Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka o Lechu Wałęsie. Według niego, osoba, która dzwoniła do IPN, powołując się na Borusewicza, groziła, że działalność instytutu, a konkretnie książka o Wałęsie odbije się na budżecie IPN. Dodał, że sam Borusewicz też dzwonił do dyrektora gdańskiego oddziału Instytutu.

Współautor książki "SB a Lech Wałęsa", szef pionu badawczego IPN w Gdańsku, Sławomir Cenckiewicz w wywiadzie dla "Rzeczpoposlitej" właśnie Małgorzatę Gładysz oskarżył o wywieranie nacisków na IPN. Cenckiewicz zrezygnował z pracy w Instytucie w związku z - jak mówił - "nieuzasadnionymi i brutalnymi atakami" ekipy rządzącej oraz mediów na IPN, na niego, a także wobec planów cięć budżetowych. Ogłosił to we wtorek w swoim oświadczeniu.

Reklama

>>>Autor książki o Wałęsie: Jestem egzekutorem

Według Cenckiewicza Borusewicz "osobiście wywierał naciski i protestował" przeciwko zaproszeniu przez IPN Gwiazdów na szkolne zajęcia edukacyjne.

Marszałek Senatu nie ukrywa, że był oburzony, iż IPN zaprosił go do jego własnej szkoły na spotkanie z młodzieżą, nie informując, że kilka dni później, w tej samej szkole, odbędzie się spotkanie z Gwiazdami, Cenckiewiczem i Wyszkowskim. Tłumaczył, że gdyby miał świadomość, że jego wizyta w szkole wpisuje się w cykl spotkań, przemyślałby swoją obecność. Zaznaczył jednak, że nie wiedział o spotkaniu Gwiazdów z młodzieżą (jak mówił, dowiedział się o nim z publikacji prasowych), nie miał więc szansy naciskać na to, żeby się ono nie odbyło.