"Prezes IPN został zaproszony na okoliczność przedyskutowania uroczystości na Westerplatte i - zapewne - miał szefowi rządu dostarczyć użytecznych informacji. Pomyślałem sobie jednak - jakże to tak?!!! To ten oberpolicjant pamięci, ten szkodnik, ten niszczyciel polskiej historii ma czelność siąść w okolicach szefa Platformy? Nie do pomyślenia!!!" - napisał Marek Migalski na swoim blogu.

Reklama

>>> Polski premier gotowy na Putina

"Gdzie Stefan Niesiołowski ze swoją rewolucyjną czujnością? Gdzie Zbigniew Chlebowski z zarzutami o działanie IPN na szkodę państwa?! Czy w PO postradano zmysły? Czy niepoważnie traktuje się tam filipiki pod adresem Instytutu Podjudzania Narodowego, jak nazywał IPN Tomasz Lis? Jakże teraz mają czuć się ci wszyscy, którzy głosowali na PO właśnie dlatego, że skończy ona wreszcie z tą faszystowska instytucją, z tą współczesną inkwizycją?" - Migalski przypomina niedawną nagonkę na IPN.

"Dość! Nie można tak, Panie Premierze! Nie zaprasza się na salony i do gabinetów rządowych tych potworów z IPN. Chyba, że chciał pan uderzyć w Ruskich? A to przepraszam - to się Panu będzie chwalić. Ale proszę powstrzymać w przyszłości tego Kurtykę i jego koleżków od uderzania w esbeckich i ubeckich kapusiów. Bo to by była zwykła podłość i nienawiść" - ironizuje eurodeputowany PiS.