Zapowiedział, że zostanie utworzona komisja, która zbada możliwość reformy syryjskiej konstytucji. Prezydent dodał, że zalecenia w tej sprawie wyda w ciągu miesiąca. Asad zapowiedział również możliwość uchylenia jednego z artykułów konstytucji w sprawie hegemonii partii Baas.
Wystąpienie Asada na uniwersytecie w Damaszku transmitowała państwowa telewizja syryjska. Obecni na sali ludzie przyjęli prezydenta gromkimi brawami i okrzykami poparcia - pisze agencja AFP.
Jest to pierwsze wystąpienie publiczne Asada od 16 kwietnia, a trzecie od początku antyrządowych protestów w Syrii.
Według niego, Syria stoi w obliczu "spisku" przeciwko jego rządom i znajduje się obecnie na etapie przełomowym.
Asad zapowiedział, że zwróci się do ministra sprawiedliwości o zbadanie możliwości rozszerzenia ostatniej amnestii. Zaznaczył, że ważne jest, by "rozróżnić "sabotażystów od ludzi, którzy mają uzasadnione żądania".
Za kryzys prezydent obwinił właśnie "sabotażystów", którzy - jak tłumaczył - stanowią "niewielką grupę", lecz powodują wiele szkód. Według Asada, "sabotażyści" infiltrowali pokojowe protesty w kraju.
Podkreślił, że nie może być mowy o reformach w sytuacji, kiedy "działają sabotażyści, a w kraju panuje chaos". Jak zaznaczył, "nie ma mowy o politycznym rozwiązaniu kryzysu z tymi, którzy mieli broń".
Wezwał tysiące uchodźców, którzy uciekli z północnej Syrii do sąsiedniej Turcji, aby jak najszybciej wrócili do kraju. Zaapelował też do obywateli o przywrócenie normalności.
Przemówienie Asada potępiła syryjska ulica. W poniedziałek na ulice Damaszku i innych miast wyszli demonstranci. "Nie dla dialogu z mordercami" - krzyczało ok. 300 manifestantów w Irbinie, na przedmieściach stolicy.
"Protestujący potępili przemówienie (Asada), w którym zostali określeni jako sabotażyści czy ekstremiści (...). Manifestanci domagają się wolności i godności" - podkreślił szef Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka Rami Abdel Rahman.
Protesty społeczne przeciwko represyjnemu reżimowi Asada trwają od 18 marca. W ocenie obrońców praw człowieka tłumienie protestów przez siły bezpieczeństwa kosztowało już życie ponad 1400 Syryjczyków; ok. 10 tysięcy zostało zatrzymanych.
Uczestnicy protestów żądają ustąpienia reżimu, który od ponad 40 lat utrzymuje się u władzy.