Podczas spotkania z dziennikarzami w Rzymie były szef rządu oświadczył: "Nie jest prawdą, że rząd nie przewidział kryzysu, który był oczywisty".
"Prawda jest taka, że czynnik psychologiczny był pierwszą przyczyną kryzysu" - powiedział.
Berlusconi wyraził też opinię, że w każdej chwili może dojść do rozwiązania parlamentu. Odnosząc się do szans utrzymania się antykryzysowego rządu Mario Montiego, który zastąpił go na stanowisku, były premier oznajmił: "Nie ma żadnej pewności, że rząd ten pozostanie do końca tej kadencji parlamentu".
Pytany o pakiet antykryzysowy rządu Montiego odparł, że decydując o głosowaniu za nim, jego centroprawicowa formacja wybrała "mniejsze zło w sytuacji kryzysowej".
"Gdybyśmy zagłosowali przeciwko, wyrządzilibyśmy krajowi większe szkody niż te w nim zawarte" - powiedział w nawiązaniu do głosowań w najbliższych dniach w parlamencie. Zauważył, że jeżeli Włosi pozwolą centroprawicy ponownie rządzić, zmieni ona ten program oszczędnościowy.
Berlusconi ocenił też, że padł ofiarą "linczu" ze strony opozycji i części włoskiej oraz międzynarodowej prasy. "Dla dobra Włoch uznaliśmy, że trzeba zrobić krok wstecz, by przerwać dziwny sylogizm, według którego trudności euro zostały spowodowane przeze mnie" - podkreślił, komentując swą decyzję o dymisji, złożonej 12 listopada.