Do trwającej 80 minut rozmowy doszło za zgodą władz ukraińskich w szpitalu w Charkowie, gdzie Tymoszenko leczona jest ze schorzenia kręgosłupa - poinformował Palikot PAP przez telefon.

Reklama

Rozmowa, w której oprócz polskiego polityka uczestniczył m.in. były premierem Belgii Guy Verhofstadt, dotyczyła sytuacji na Ukrainie oraz zaplanowanych na koniec października wyborów parlamentarnych.

Julia Tymoszenko mówiła o tym, co zrobić, by zagwarantować demokratyczny charakter wyborów, oraz apelowała, by międzynarodowi obserwatorzy zostali przysłani na Ukrainę już teraz, a nie bezpośrednio przed głosowaniem - powiedział Palikot.

Według relacji posła, Tymoszenko prosiła także, by w sprawie wyborów UE wywierała presję na prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza poprzez ratyfikację traktatu stowarzyszeniowego (Ukraina-UE) w Parlamencie Europejskim, bo to jedyna możliwość wpływu na sytuację na Ukrainie.

Ja sam odniosłem wrażenie, że premierowi (Mykole Azarowowi) i jego ekipie zależy na ratyfikacji umowy stowarzyszeniowej, jest to więc moment, w którym można coś realnie wynegocjować - podkreślił Palikot, który spotkał się z Azarowem w piątek przed południem.

Przygotowywana przez ostatnie pięć lat umowa stowarzyszeniowa między Ukrainą a UE została niedawno parafowana, jednak ze względu na osadzenie Tymoszenko w więzieniu nie doszło do jej podpisania. Niektóre państwa unijne wskazują, że jest to niemożliwe, póki nie zostanie rozwiązany problem Tymoszenko i innych więzionych członków jej rządu.

Palikot przekazał w piątek, że była ukraińska premier nie liczy obecnie na szybkie opuszczenie kolonii karnej.

Reklama

Oczywiście, że chciałaby wyjść z więzienia, ale liczy się z tym, że do wyborów to nie nastąpi i to komplikuje sytuację jej ugrupowania przed wyborami. Mówiła też jednak, że jeśli wybory będą w miarę uczciwe i zostaną zachowane minimalne standardy, to jej blok zwycięży nawet, gdy ona sama będzie w więzieniu - powiedział.

Poseł podkreślił, że podczas spotkania Julia Tymoszenko nie mówiła o własnych problemach.

W ogóle nie mówiła o sobie, mimo różnych jej problemów. Widać, że jest osobą ciężko chorą, która wymaga wielomiesięcznej hospitalizacji, ale mówiła, że ze wszystkim da sobie radę i że się czuje dobrze, chociaż leży i nie może chodzić - relacjonował Palikot.

Tymoszenko została skazana w 2011 roku za nadużycie władzy przy zawieraniu umów gazowych z Rosją w czasach, gdy stała na czele rządu. Obecne władze uważają te umowy za niekorzystne dla Ukrainy. Była premier twierdzi, że jej wyrok jest zemstą polityczną prezydenta Janukowycza, z którym bez powodzenia konkurowała w wyborach szefa państwa w 2010 roku.